W naszym przedszkolu dziecko znajduje możliwości indywidualnego rozwoju, poznaje swoje prawa, myśli i działa ekologicznie, uczy się żyć i w czystym i zdrowym świecie, zdobywa wiedzę i doświadczenie informatyczne, rozwija aktywność twórczą.Nasze przedszkole jest przedszkolem otwartym na potrzeby dzieci i rodziców.

O naszym przedszkolu

Artykuły prasowe


Wpływ komputera i internetu na rozwój dzieci

Obraz 1

Internet to, obok telewizji, najpopularniejszy środek masowego przekazu. Coraz młodsze dzieci spędzają w sieci coraz więcej godzin. Nadmiar internetu może mieć negatywny wpływ na rozwój dziecka. Jednak nie znaczy to, że korzystanie z niego w rozsądnych ilościach nie ma pozytywnego znaczenia dla rozwoju najmłodszych i nieco starszych. Warto więc zastanowić się nad świadomym wykorzystaniem internetu w procesie wychowania – jako rodzic masz w tej kwestii dużo do powiedzenia!

Negatywny wpływ internetu na rozwój dziecka

Obraz 2

Aby świadomie zadbać o ograniczenie ilości czasu, który Twoje dziecko spędza przed ekranem, najpierw poznaj możliwe zagrożenia. Najczęściej wynikają one z nadmiernej ilości czasu spędzanej online, z nieodpowiedniego doboru treści lub z nieprawidłowego przygotowania miejsca do nauki i zabawy przy komputerze:

Pamiętaj, że te zagrożenia wynikają z nieodpowiedniego dopasowania przeglądanych przez dzieci treści oraz ze zbyt dużej liczby godzin spędzanych przed komputerem – a nie z samego faktu używania komputera, smartfona czy tabletu z internetem. Spróbuj w jak największym stopniu wyeliminować te niebezpieczeństwa, przede wszystkim dzięki rozmowie, kontroli treści przeglądanych przez dziecko oraz dostosowaniu miejsca nauki i rozrywki do jego potrzeb.

Pozytywny wpływ internetu na rozwój dziecka

grafika1

Zagrożenia płynące z nieodpowiedniego używania internetu przez najmłodszych są jak najbardziej realne – ale równie rzeczywisty jest pozytywny wpływ internetu na rozwój dziecka. Poniżej przedstawiamy szanse, które świat online otwiera przed maluchami i nieco starszymi dziećmi:

Komputer, a rozwój dziecka – jak pomóc najmłodszym rozsądnie korzystać z komputera/internetu?

grafika2

Znasz już pozytywny i negatywny wpływ internetu na rozwój dzieci. Zastanawiasz się, jak wykorzystać tę wiedzę, aby pomóc maluchowi lub nastolatkowi czerpać z użytkowania internetu to, co najlepsze? Na szczęście możesz, a nawet powinieneś mieć wpływ na to, jak na Twoje dziecko działa korzystanie z komputera/internetu. Skorzystaj z naszych porad, które znajdziesz poniżej:

Objawy uzależnienia dziecka od internetu

grafika3

Problemy z koncentracją, senność, gorsze wyniki w nauce, zaniedbywanie obowiązków, pogorszenie relacji ze znajomymi, rezygnacja z dawnych zainteresowań na rzecz internetu - mogą to być poważne oznaki, że dziecko przestaje kontrolować czas spędzany w sieci. Trzeba mu się wtedy uważnie przyjrzeć i zacząć sprawdzać ile czasu spędza w sieci.

Czerwona lampka powinna się zapalić jeśli:

*Źródła:

https://mamopracuj.pl/ile-czasu-dzieci-moga-spedzac-przed-monitorem-komputera
https://www.orange.pl/zobacz/dzieci-w-domu/pozytywny-i-negatywny-wplyw-internetu-na-rozwoj-dziecka

Powrót


Metoda RDI w pracy z dziećmi z autyzmem

Metoda RDI, będąca jedną z nowszych i mniej popularnych metod w Polsce, została stworzona przez dr Stevena Gutstein-a i dr Rachele Sheely. Ta dość ciekawa terapia, oparta na rozwoju więzi i zabawy, skupia się na pracy z dzieckiem z autyzmem w obszarach najsłabiej rozwiniętych. Interesujące jest tu dla mnie wielkie zaangażowanie rodziców, którzy będąc pod nadzorem odpowiedniego konsultanta wyznaczają dziecku poszczególne zadania do realizacji, umożliwiają mu przyswojenie najważniejszych umiejętności społecznych. Tą metodę, podzieloną na dwanaście etapów, można wprowadzać już u 18-miesięcznego dziecka w zależności od jego możliwości rozwojowych. Każde dziecko jest przecież inne, w różnym stopniu zaburzone, wymaga więc indywidualnego podejścia ze strony terapeuty, ze strony opiekuna. Warto zatem wykorzystać aktywność małego pacjenta w zabawie (głównie zabawa w niemowlaka) na jego poziomie funkcjonowania społecznego i emocjonalnego.

Mając na uwadze wszelkie działania terapeutyczne zawarte w tej metodzie chciałabym zaznaczyć, że najpierw powinno się budować odpowiednią relację między opiekunem a dzieckiem opartą na zaufaniu, pełnej akceptacji. Systematyczne odbudowywanie powyższej relacji wyzwala motywację w danej osobie i pozwala na wprowadzenie kolejnych celów przewidzianych w ramach powyższej metody. W celu stworzenia właściwej współpracy między dorosłym a dzieckiem należy zadbać o: dobrą atmosferę, swobodę w wyrażaniu uczuć, nie przyśpieszanie zajęć, zaangażowanie dwóch stron, unikanie używania pytań, zwrócenie uwagi na komunikację niewerbalną. Według mnie w przypadku dziecka nie mówiącego umiejętne używanie gestów odgrywa tu znaczącą rolę, gdyż mały pacjent: uczy się lepszej obserwacji swego opiekuna, nawiązuje lepszy kontakt z otoczeniem, lepiej akceptuje jakiekolwiek zmiany.

Warto dodać, że dzięki tej metodzie realizowanej w środowisku naturalnym maluchów dziecko: uczy się kierować spojrzenie za wzrokiem opiekuna, częściej komunikuje się za pomocą gestów, nabiera zaufania do drugiego człowieka, nabywa proste umiejętności (samodzielne ubieranie się, jedzenie, chodzenie, większe koncentrowanie uwagi na zajęciu, posługiwanie się przedmiotami według ich przeznaczenia), w mniejszym stopniu boi się zmian, uczy się myślenia i radzenia sobie w codziennych sytuacjach życiowych.

Małe dziecko wykonując kilkakrotnie daną czynność widzi, że niejednokrotnie potrafi samodzielnie wykonać powierzone mu zadanie, czuje się usatysfakcjonowane, z ciekawością podchodzi do zmian. Pracując powyższą metodą powinno się w dziecku przezwyciężać strach (zabawy, w których czuje się bezpieczne) oraz wprowadzać takie zabawy, które prowadzą do nawiązania kontaktu wzrokowego z opiekunem (np. wspinanie się malucha na poduszki i jego chwytanie przez rodzica; warunek- może skoczyć, jak spojrzy rodzicowi w oczy). Jeśli dziecko nie chce wykonać jakiegoś zadania, nie należy go zmuszać do jego wykonania oraz nie warto pytać „czemu krzyczysz?”, lecz zaleca się powiedzenie „nie lubię, jak krzyczysz” i zaleca się wielokrotne podejmowanie prób odnośnie realizacji określonego zadania. Moim zdaniem takie terapeutyczne podejście sprawia, iż dziecko szybko znudzi się swoim zachowaniem, przestanie buntować się i podejmie z własnej woli próbę wykonania określonej czynności.

W ramach opisywanej przeze mnie metody zaleca się nie tylko stosowanie w większym stopniu komunikacji niewerbalnej, ale także różnorodnych dźwięków. Jeśli dziecko nawiąże odpowiednią relację z opiekunem i jeśli opanuje podstawowe umiejętności potrzebne do funkcjonowania w otoczeniu, można dopiero ćwiczyć rozróżnianie i nazywanie prostych stanów emocjonalnych (wesoły, smutny, zły, wystraszony). Wprowadzając różne działania w ramach powyższej terapii zwraca się zazwyczaj uwagę na takie czynności i zabawy jak: zabawa w niemowlaka, ubieranie się, przygotowywanie kanapek, wspólny spacer, zakupy, nakrywanie do stołu, wspólne sprzątanie, zabawy przy użyciu klocków, zabawy mimiczne- „lustro”, ćwiczenia naśladowcze, ćwiczenia i zabawy, gdzie dziecko ma możliwość swobodnego wypowiadania się na określony temat, swobodnego opisywania określonego przedmiotu czy obrazka, wspólne zabawy dziecka z opiekunem- w sklep, u fryzjera, w przedszkolu, zabawy typowe dla okresu niemowlęcego („tu paluszek”, „sroczka kaszkę warzyła” itp.), zabawy z wyczuwaniem poszczególnych części ciała, zabawy prowadzące do zwiększenia koncentracji uwagi na danym zajęciu czy prowadzące do lepszego utrzymania kontaktu wzrokowego dziecka z rozmówcą. Rodzic bądź terapeuta nie wykonuje zadania za malucha, ale udziela mu wsparcia w celu samodzielnego zrealizowania przez niego danego zadania.

Opiekunowie stosują odpowiednie ćwiczenia aktywności, w trakcie których uczą dziecko jak nawiązywać kontakty społeczne, umożliwiają mu zdobywanie nowych doświadczeń, uczą otwartości na otaczający świat, uczą podejmowania nowych wyznań. Dziecko stopniowo zaczyna orientować się, do czego służą dane przedmioty czy zabawki oraz coraz chętnie angażuje się w poszczególne aktywności. Wiadomo, iż trzeba wielokrotnie powtarzać dane czynności, systematycznie je utrwalać. Wszelkie działania terapeutyczne podjęte w ramach tej metody niejednokrotnie dają rodzicom dużo satysfakcji czy pozytywnie wpływają na ogólne funkcjonowanie rodziny. Rodzice pragną przecież, aby ich dziecko jak najlepiej funkcjonowało w społeczeństwie, aby w jak najmniejszym stopniu było uzależnione od otoczenia.

Opierając się na tej metodzie warto zatem w pracy z dzieckiem wprowadzać coraz to nowe i bardziej złożone czynności, żeby mogło choć trochę pomyśleć. Według mnie maluch powinien poznawać otaczający go świat i przyswajać dane czynności wielozmysłowo, powinno mu się dostarczyć wielu bodźców, powinno się także zwrócić uwagę na jego żywienie. Moim zdaniem należy rozpowszechniać tą metodę RDI, gdyż pozwala odbudować odpowiednie relacje w rodzinie i zdecydowanie pozytywnie wpływa na funkcjonowanie dziecka w społeczeństwie.

Opracowała mgr Justyna Trzcińska

Powrót


Jak spędzić ferie zimowe z dzieckiem?

Ferie zimowe z dzieckiem to szansa na zregenerowanie sił, dobrą i beztroską zabawę!

To także czas, kiedy dziecko nie tylko wymaga Twojej uwagi, ale również pragnie spędzić te dwa tygodnie wolnego w radosny i niezapomniany sposób! Jeśli nie jesteś przygotowana na ferie zimowe z dzieckiem pod względem finansowym, możesz zapewnić dziecku rozrywkę, której jedyną ceną jest Twój wysiłek, kreatywność i zaangażowanie! Gotowa na podjęcie wyzwania i spędzenie z dzieckiem dwutygodniowego urlopu? Także i Ty możesz poczuć beztroskę i zrelaksować się, aby potem powrócić do obowiązków i codziennego życia z nową energią! Jeśli nie chcesz wydawać majątku na ferie zimowe z dzieckiem, skorzystaj z naszych sposobów!

Nie wiesz kiedy rozpocząć ferie zimowe z dzieckiem? Sprawdź i bądź czujnym rodzicem!

Jeśli nie jesteś pewna, kiedy dokładnie wypadają ferie zimowe Twojego dziecka i na kiedy wziąć wolne w pracy, możesz to łatwo sprawdzić poniżej. Warto jednak postarać się o kilka dodatkowych dni wolnego wcześniej, aby wszystko dobrze zaplanować i przygotować się na feriowe szaleństwo z dzieckiem!

Spędzasz zimowy relaks z dzieckiem? Poznaj 10 sposobów na niezapomniane i tanie ferie!

W zależności od tego, w jakim wieku jest Twoje dziecko możesz w bardzo prosty sposób namówić je na wspólną zabawę, nawet jeśli zauważysz, że Twój skarb może nie mieć humoru lub woli poleniuchować oglądając bajki lub ulubione seriale. Mimo wszystko, na tym etapie warto wykazać się pomysłowością i zachęcić dziecko do wspólnych działań. Specjalnie dla Ciebie przedstawiamy sposoby najpopularniejszych aktywności, które nie wymagają zbyt dużego nakładu finansowego i pozwolą Ci nie tylko zaznać beztroski, ale również uszczęśliwią Twoje dziecko. Oto dowody, że tanie ferie zimowe są możliwe!

Propozycje dla mniejszych i dla większych pociech:

  1. Scrapbooking

    Scrapbooking to świetny sposób na to, aby wyzwolić w dziecku ducha kreatywności i zająć go na długie godziny! Nie potrzebujesz na początek zbyt wielu artykułów papierniczych, a wszystkie potrzebne rzeczy możesz znaleźć w domu sięgając po stare gazety, koronki, guziki, flamastry, papier kolorowy, ozdobne nożyczki. Przydatne też będą: metki od ubrań, wstążki, stemple z ziemniaków (które możecie wcześniej przygotować). Ta forma kreatywnego zajęcia pozwala nie tylko na poznanie talentów dziecka, ale również umożliwia twórczy rozwój i sprawia, że dziecko może pobawić się w małego artystę. Dzięki zgromadzonym przedmiotom możecie stworzyć nie tylko ramki na zdjęcia (np. ze wspólnego spaceru lub wycieczki), ale również kartki okolicznościowe, albumy przechowujące Wasze najpiękniejsze wspomnienia, notesy na zapiski, a nawet prezenty dla kogoś bliskiego!

  2. Świetlice i domy kultury w Twoim mieście

    Warto, abyś zapoznała się z ofertą domów kultury w miejscu, gdzie mieszkacie bo być może oferowane zajęcia są całkiem ciekawe i mogą spodobać się Twojemu dziecku. To świetna alternatywa dla rodziców, którym brakuje pomysłów na urozmaicenie zajęć z dzieckiem i którzy chcieliby nieco odetchnąć. To także szansa dla tych rodziców, którzy z określonego powodu nie mogą dostać urlopu!

  3. Gry planszowe

    Jeśli zależy Ci na tym, aby wspólne zintegrować się z dzieckiem możesz zaproponować mu grę w monopol (dla starszaków), Rummikub, Dooble oraz różnego rodzaju gry logiczne, karciane, zręcznościowe i rodzinne. To świetna zabawa dla całej rodziny nie wymagająca inwestowania zbyt dużych kosztów. Jeśli nie chcesz kupować nowych gier, możesz zdecydować się na nauczenie dziecka kilku popularnych gier karcianych.

  4. Lodowiska

    Pobyt z dzieckiem na lodowisku to świetna zabawa, ale i okazja do nauki jazdy na łyżwach. Jeśli Twój maluch nie potrafi, zawsze możesz go wtajemniczyć w ten świetny sport. To świetny dodatek do ferii zimowych z dzieckiem. Nie zdziw się, jeśli Twoje dziecko szybko polubi taką rozrywkę w ferie zimowe.

  5. Czytanie bajek, oglądanie filmów i seriali

    To świetne zajęcie, wtedy gdy Twoje dziecko marzy o tym, aby poleniuchować i Ty również potrzebujesz odrobiny relaksu, aby nabrać sił (polecane przy małych rozrabiakach). To też sprawdzony sposób na to, aby zająć dziecko, abyś mogła odetchnąć z ulgą. Jeśli Twój maluch ma zbyt dużo energii to warto pokusić się o zaproponowanie wspólnego oglądania bajek lub filmów., które zna i lubi.

  6. Wspólne gotowanie

    Pomyśl przez chwilę, czy jest coś, czego nie próbowałaś? A może Twoje dziecko nie może Cię doprosić o zrobienie uroczych babeczek? To jest właśnie ten czas, aby pozwolić sobie na kulinarną rozpustę i pobawić się w kucharzy! Wspólne gotowanie zbliża, niezależnie od tego czy Twoje dziecko ma 3 latka czy 10 lat.

  7. Zaproś znajomych!

    Jeśli nadal zastanawiasz się, kiedy Twoje dziecko się zmęczy, bo ma tyle energii i chcesz, aby jakoś ją spożytkowało – zaproś znajomych! Być może inni rodzice również nie mają pomysłu na spędzenie ferii zimowych ze swoimi dziećmi! To świetny sposób, aby zintegrować dziecko z innymi, a przy okazji Ty możesz poznać wielu rodziców. Świetnym pomysłem jest również stworzenie ogłoszenia, aby poznać nowe osoby np. przez Internet. Możecie razem pograć np. w scrabble lub kalambury!

  8. Wycieczka za miasto

    Jeśli nie ma śniegu i wiatru, możecie wybrać się na niezapomnianą rowerową wycieczkę lub zorganizować małą wycieczkę połączoną ze zwiedzaniem. Dziecko na pewno się ucieszy! Jesteś na to gotowa? To prawdziwa chwila relaksu dla całej rodziny!

  9. Konkursy

    Jeśli zapraszasz inne dzieci wraz z rodzicami do Waszego gniazdka, maluchy możesz zaangazować w scrapbooking, aby stworzyły piękne laurki, które będą brały udział w konkursie. To świetny sposób na zajęcie dla dzieci na kilka godzin, podczas gdy Ty możesz porozmawiać z innymi rodzicami.

  10. Atrakcje w okolicy.

    Często w wielu miastach są organizowane bezpłatne atrakcje dla rodziców i dzieci. Dowiedz się co ciekawego dzieje się w Twoim mieście i zrób swojemu dziecku niespodziankę! Dobre humory gwarantowane! Ps. Jeśli w Twoim mieście panuje cisza, urządź bitwę na śnieżki, konkurs na najlepszego bałwana lub zaproponuj pieczenie domowych ciasteczek i ich ozdabianie!

Ferie zimowe z dzieckiem mogą być kreatywne i tanie, co najważniejsze! Bardzo dużo zależy od Twojego zaangażowania i nastawienia, dlatego spróbuj zarazić swoje dziecko pozytywną energią i poświęć mu mnóstwo czasu, a na pewno je uszczęśliwisz!

Powrót


Nauczyciel wychowania przedszkolnego też człowiek

Oddajecie w jej ręce Wasz największy ukochany Skarb. To właśnie z Przedszkolanką będziecie dzielić się odpowiedzialnością za to, jakie będzie Wasze dziecko. To Ona będzie wycierała mu buzię, przytulała, gdy się przewróci. Błyskawicznie zyska mianoulubionej Pani i stanie się bliska Waszemu dziecku. I drżycie na samą myśl o tym, że Pani z Przedszkola jest bądź co bądź obcym człowiekiem, że nie możecie jej kontrolować, że nie możecie jej wybrać w castingu jak niani. Jak żyć z tą świadomością? A jeśli nie będzie Ona godna opieki nad Waszym Maluchem? Jeśli nie będzie zajmować się nim w identyczny sposób jak Wy?

Uruchom wyobraźnię

Czy Wasze dzieci mają czasem gorszy dzień? Płaczą o byle co, albo każdy najmniejszy problem potrafią wywindować do rangi katastrofy? I denerwują Was tym strasznie…Po gorszym dniu Waszego dziecka marzycie jedynie o rzuceniu się na łóżko i zapadnięciu w sen… Ewentualnie, gdy wybija godzina zero, czyli godzina powrotu Taty z pracy każda minuta jego spóźnienia staje się dla Was nie do zniesienia. Znacie to uczucie, prawda?

A może zdarza Wam się z powodu tak zwanej „sprawy nie cierpiącej zwłoki” dopuścić do sytuacji, że Wasze dziecko zsika się w majtki? Albo coś gorszego? Albo rozsypie ryż? Albo wysmaruje tubkę kremu? Uderzcie się w piersi i przyznajcie się, że i Wam to się zdarzyło nie raz i nie dwa…

Wyobraźcie sobie też sytuację, w której Wasze dziecko nie chce się podzielić, uderzy Was, albo Rodzeństwo, albo inne dziecko w piaskownicy. Przypomnijcie sobie jak Wasze dzieci strzelają focha w sklepie, bo nie chcecie kupić im kolejnej zabawki.

No i koniecznie policzcie ile skarpetek i spinek do włosów wyprowadziło się z Waszego domu do tej krainy szczęśliwości, do której uciekają wszystkie skarpety z kosza na brudy i spinki z półki.

Dodawanie i mnożenie

Teraz wyobraźcie sobie, że nie macie jednego, dwójki czy trojki dzieci…Wyobraźcie sobie, że tych trzylatków po, w trakcie i przed buntem, macie bagatela dwadzieścioro. Czy dociera do Waszej świadomości, że przy takiej ilości małych, wciąż jeszcze niesamodzielnych, co kwadrans musicie iść z którymś do toalety? A może normą dla Was jest jednak godzenie kłócących się o wspólną zabawkę dzieci raz na pół godziny?

Przy takiej ilości dzieci z każdego kąta i co chwilę słychać pytanie, prośbę, potrzebę, chęć i widać nadchodzące zagrożenie.

Ta analiza bardzo zmienia punkt widzenia…Prawda?

Nauczyciel to też człowiek

I tu dochodzimy do sedna sprawy.

Rozumiem wszystkich Rodziców, którzy mają obawy i którzy zwyczajnie martwią się o swoje dziecko. Kieruje nimi miłość i to normalne.

Nie możecie jednak wymagać od nauczycielek prawdziwych cudów. Znamy Mamy, które robią Paniom w Przedszkolu awantury o zgubione spinki, o brudne kolanka, czy „obwiśniętego” kucyka. I zamiast cieszyć się z tego, że dzieci są uśmiechnięte, radosne, że wspaniale się rozwijają, że nawiązują przyjaźnie i uczą się funkcjonowania w obcym środowisku, urządzają Paniom pogadanki. Mamy te skupiają się na tym, co powierzchowne. Na podstawie nieuczesanej idealnie fryzury oceniają, jak dobrze dziecko jest „zaopiekowane” i często są w tych ocenach niesprawiedliwe! A prawdą jest, że Panie naprawdę świetnie znają każdego swojego podopiecznego i do każdego podchodzą indywidualnie, zachowując zdrowy dystans.

Owe mamy awanturniczki zdają mi później relacje na placu zabaw, jak przebiegała rozmowa z biedną Panią opiekunką, która spinek nie dopilnowała, fryzury nie poprawiła i jak to bardzo One nie mogą już wytrzymać z tych nerwów.

Współczuję i tym Mamom i Pani nauczycielce, która musi tracić czas na takie rozmowy.

Jakże często spotykam się też z zarzutem, że biedne nasze „święte dzieci” wracają z przedszkola i przeklinają, używają obraźliwych przezwisk, albo zaczynają mówić „nie lubię Cię!”. Oczywiście obrywa się za to Pani z Przedszkola, bo nie upomina, bo nie pilnuje, tylko kawkę sobie popija…

Cóż, warto uświadomić sobie, że do państwowych placówek, zwłaszcza w dużych miastach, uczęszczają dzieci z różnych środowisk. I niestety, nie z własnej winy, przynoszą One do przedszkola nie tylko przekleństwa, ale także i agresję.Pani opiekunka nie jest w stanie oduczyć dziecka, nawet przez te 8 godzin tego, czego było ono uczone od niemowlaka. A może by tak przeklinanie ukrócić w domu? I wytłumaczyć własnemu potomnemu, że tak się po prostu nie mówi, a nie dokładać obowiązków Pani i liczyć, że ona naprawi problem patologii społecznej innych oraz naszej osobistej niezaradności?

Rodzice chcieliby, aby dzieci pięknie mówiły wierszyki, tańczyły, śpiewały piosenki, malowały i oczywiście notowały progres nieustający w tych wszystkich czynnościach. Wszak takie właśnie zadanie ciąży na Pani Nauczycielce, nieprawdaż? Nieustający rozwój Waszej pociechy jest wyznacznikiem…

A gdyby tak uświadomić sobie, że na dwadzieścioro dzieci przyprowadzonych do przedszkola – troje ma zły humor, dwoje jest rozpieszczonych do granic możliwości, dwoje jest z rodzin patologicznych i przejawia w zasadzie nieustającą agresję (mówiąc wprost – notorycznie biją inne dzieci i to właśnie wtedy, kiedy Pani przedszkolanka pomaga w toalecie dwóm albo trzem dziewczynkom naraz, by się im pupki nie odparzyły. W tej chwili wspomnijmy jeszcze o tych dzieciach, którym chce się pić, które przez przypadek się zderzyły w zabawie i teraz płaczą i tych które płaczą, bo tęsknią za mamą…Każde z tych dwadzieściorga dzieci ma swoje problemy (inne w zależności od wieku, osobowości, fazy rozwoju, wychowania), a Pani jest jedna i musi wszystko ogarnąć w standardzie najwyższym – identycznym z Twoim standardem.

Pozostaje jeszcze aspekt przystosowania do życia w społeczeństwie. Wierzcie mi, gdy dziecko pójdzie do szkoły, nikt nad jego problemami i potrzebami jakoś szczególnie nie będzie się pochylał (chyba, że będą to sprawy naprawdę poważne). Może więc lepiej by było, żeby od takiej nadmiernej troskliwości dziecko szybko się odzwyczaiło, bo potem może się to skończyć masą traumatycznych przeżyć… Warto pamiętać o tym że Wasze dziecko jest pękiem tylko i wyłącznie Waszego świata, (no ewentualnie świata Dziadków). Reszta świata będzie traktować Wasze dziecko normalnie, jak wszystkich, bez taryfy ulgowej czy szczególnego roztkliwiania się nad jego potrzebami…

I tak też będzie w Przedszkolu.

I będą też choroby.

To też normalne! Nie łudźcie się, że Wasze dziecko przejdzie przez pierwszy rok Przedszkola bez infekcji. Ale musicie pamiętać, że wirusy krążą po świecie. I że jak wyjdziecie z dzieckiem do sklepu to wirusy też tam będą, bo one nie mieszkają tylko w Przedszkolu! A Panie Nauczycielki nie mogą ich poprosić, by nie atakowały dzieci (a już w szczególności Twojego dziecka!). To nie jest wina Opiekuna, że Twoje dziecko jest chore, a zwyczajnie jego słabszej odporności…lub tego, że jest wrażliwsze niż reszta…

www.sosrodzice.pl

Powrót


Jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności?

Warto zadbać o to, aby rozmowa o niepełnosprawności nie przebiegała w nerwowej atmosferze. Pamiętajmy, że to my, dorośli, utożsamiamy niepełnosprawność z chorobą, nieszczęściem i cierpieniem, a dzieci nie są obciążone tymi negatywnymi emocjami. W czasie rozmowy skupmy się na faktach i przekazujmy informacje sprzyjające integracji.

Dzieci pytają o kwestię niepełnosprawności w momencie pierwszego spotkania z osobą z dysfunkcją. Pamiętajmy, żeby nie starać się uciszać dziecka ani nie odwracać jego uwagi, tylko zareagować spokojnie.

Zdarza się, że rodzice czują się skrępowani, kiedy dziecko dopytuje, dlaczego ktoś wygląda inaczej albo dlaczego jeździ na wózku. Odciągają uwagę malucha, każą mu mówić cicho lub przestać zadawać pytania. W ten sposób sami prowokują sytuację pełną napięcia, w której dziecko zaczyna coraz głośniej domagać się wyjaśnień i nie rozumie, czemu nie może ich uzyskać. Napotkana osoba widzi, że staje się obiektem zainteresowania, a całe zdarzenie przestaje być komfortowe dla wszystkich uczestników.

W spontanicznej sytuacji skupmy się na przekazaniu dziecku najważniejszych informacji. Powiedzmy, że pani porusza się na wózku i robi zakupy tak jak my. Ktoś przemieszcza się na nogach, a ktoś na wózku. Podkreślmy pozytywy, mówiąc popatrz jak pani świetnie sobie radzi na swoim wózku.

Od czego zacząć rozmowę?

Warto wytłumaczyć dziecku znaczenie słowa niepełnosprawność. W przedszkolach, rozmowę o niepełnosprawności zaczynajmy od pytania: co rządzi naszym ciałem? Dzieci odpowiadają, że głowa, a w niej nasz mózg. Mówimy przedszkolakom, że czasami zdarza się tak, że ciało nie chce słuchać poleceń, które wydaje mózg. A to skutkuje tym, że ktoś może nie móc ruszać ręką lub nogą, może nie widzieć lub nie mówić. Specjalnie ułożona jest dla dzieci taka definicja, aby odejść od słowa choroba. Wielu rodziców na pytanie dziecka dotyczące spotkanej osoby z dysfunkcją odpowiada na przykład „pani jest chora”, a to rodzi skojarzenie: „aha, chora, lepiej się nie zbliżać”, które nie sprzyja integracji.

Kiedy i gdzie najlepiej rozmawiać z dzieckiem na temat tolerancji?

Najlepiej działać naturalnie, kiedy pojawi się konkretna sytuacja, bez zbędnego stresu i na pewno nie w napiętej atmosferze. Pretekstem do rozmowy może być np. spotkanie osoby niepełnosprawnej w czasie spaceru, w sklepie i w innych codziennych okolicznościach. Okazją może stać się także lektura książki czy program telewizyjny.

Jak rozmawiać z dzieckiem?

Dzieci obserwują nas cały czas, bądźmy dla nich wzorem. Nie pokazujmy im negatywnych emocji, nie unikajmy kontaktu wzrokowego z osobami z niepełnosprawnością w sytuacjach, kiedy kilka prostych zdań może wyjaśnić malcowi całą sytuację. Zachowujmy się naturalnie, a wtedy tak będą zachowywać się też nasze dzieci.

PAMIĘTAJ!

Na zachowanie dziecka największy wpływ ma rodzina. To w domu uczy się ono określonych postaw, kształtuje swój charakter i obserwuje sposób postępowania. Jeżeli Ty będziesz otwarty na ludzi, Twoja pociecha będzie zachowywać się podobnie. Jeżeli chcesz dodatkowo wzmocnić dobre zachowanie malucha, warto powiedzieć mu, że podobała Ci się jego wspólna zabawa np. z chorym czy niepełnosprawnym kolegą. Podkreślaj swoją dumę z tego, jak pomocne, wrażliwe i otwarte potrafi być Twoje dziecko.

Uczmy najmłodszych, że nie ma nic złego w tym, iż ludzie są różni i mają cechy charakterystyczne - na przykład okulary, piegi, rude włosy, wózek inwalidzki czy aparat słuchowy. To zaowocuje w przyszłości - dziecko będzie potrafiło zachować się odpowiednio w różnych sytuacjach życiowych. Przekonajmy się, że z pozoru trudna rozmowa może okazać się dla dzieci po prostu kolejną odsłoną w poznawaniu świata.

Warto rozwinąć temat w zabawie, np.:

Rozmawiamy z dziećmi, jak to jest wykonywać pewne czynności trochę inaczej. Podkreślajmy, że mimo trudności udało im się zrealizować zadania i wszyscy razem się bawili.

Chcemy, aby dzieci zrozumiały, że bez względu na ograniczenia każdy z nas może mieć przyjaciół i marzenia!!!

Zaczerpnięte z sieci

Powrót


"Nie mów dziecku, że jest najlepsze i mądrzejsze od innych"

8 zasad wychowania według nauczyciela

8 zasad wychowania według nauczyciela

Choć relacje rodziców i nauczycieli nie zawsze układają się bezboleśnie i sielankowo, to współpraca pomiędzy nimi jest bardzo ważna - w końcu stawką jest dobro małego człowieka. Obu stronom chodzi (a przynajmniej tak być powinno) mniej więcej o to samo - by dziecko rozwijało się harmonijnie, dobrze i bezkonfliktowo bawiło w grupie rówieśników i poszerzało swoją wiedzę i umiejętności. Komunikacja pomiędzy rodzicami a wychowawcą jest bardzo istotna, ale nie zawsze udaje się pewne rzeczy przekazać wprost, bez obawy, że zostanie to źle odebrane. Dzisiaj zbieram całą swoją odwagę i jako nauczyciel śmiało mówię o tym, co każdy rodzic wiedzieć powinien.

1. Twoje dziecko jest wyjątkowe

Nie porównuj go z kolegą z grupy, córką sąsiadki, a nawet własnym rodzeństwem. Może twój syn nie ma samych piątek jak Marek czy Halinka, ale biega najszybciej w klasie i jest urodzonym kapitanem drużyny. Może twoja córka wcale nie marzy o lalce Barbie jak jej siostra, ale wolałaby pobawić się dinozaurami. Nie ma na świecie dwóch takich samych osób, różnimy się wyglądem, zainteresowaniami, zdolnościami i predyspozycjami - po prostu to zaakceptuj.

2. Nie musisz chwalić i nagradzać za wszystko

Każdy lubi dostawać prezenty i słyszeć pochwały na swój temat, ale nawet i z tym nie można przesadzać. Utwierdzanie dzieci w przekonaniu, że są najlepsze, najszybsze, najmądrzejsze i zawsze stoją na podium wyżej od innych, nie jest dla nich dobre. Dlaczego? Bo gdy w przedszkolu albo szkole dziecko zetknie się z jakimś problemem, sytuacją, w której nie będzie najlepszy, na pierwszym miejscu, może mieć trudności z poradzeniem sobie ze swoimi emocjami i przegraną. Chwalić - tak! Ale tylko mądrze.

3. Nie musisz krytykować i oceniać wszystkiego

Na wszystko potrzeba czasu, zanim dziecko czegoś się nauczy i zdobędzie jakieś umiejętności będzie popełniać błędy, mylić się, a czasami przegrywać i odnosić porażki. Droga do sukcesu często prowadzi właśnie przez błędy i niepowodzenia - najważniejsze, by po każdym podnieść się, otrzepać kolana, naprawić go i iść dalej. Krytykowanie i ocenianie wszystkiego nie jest formą motywacji, raczej zadziała przeciwnie - dziecko z obawy przed krytyka przestanie próbować i stanie się bierne.

4. To ty jesteś szefem i ustalasz zasady

I musisz to sobie uświadomić jeśli chcesz, by zrozumiało to twoje dziecko! Twój czterolatek nie może decydować o tym, kiedy idzie spać, jak długo będzie oglądać telewizję albo czy w ogóle pójdzie dzisiaj do przedszkola. Zasady nie oznaczają tłamszenia dziecka - one dają mu bezpieczeństwo, pokazują, co jest dobre, a co złe i uczą życia z innymi.

Może zainteresować cię także: 5 rzeczy, które mogą dziwić rodziców przedszkolaków, ale nie powinny ich (od razu) martwić.

5. Nie wierz we wszystko, co opowiada twoja pociecha

A my nie będziemy wierzyć we wszystko, co mówi nam o tobie. Dzieci czasami zniekształcają wydarzenia, nie rozumieją kontekstu, zganiają winę na kogoś innego by wybielić siebie lub dopowiadają niektóre fakty. W każdej historii są dwie strony, więc śmiało, zapytaj, poproś o wyjaśnienie i wysłuchaj, co mają do powiedzenia inni.

6. Twoje dziecko zrobi tak, jak ty robisz, nie jak powiesz

Bo przykład idzie z góry. Możesz codziennie urządzać pogadanki na temat tego, jak należy postępować i zachowywać się, ale i tak ważniejsze od nich będzie to, co sam zrobisz i pokażesz. Wszak nie słowa się liczą, a czyny!

7. Twoje dziecko stać na więcej niż myślisz

Przedszkolak może sam się ubierać i rozbierać, jeść posiłek, sprzątać swoje zabawki, nakryć do stołu. Starsze dzieci powinny mieć swoje obowiązki w domu, mogą przygotować nieskomplikowany posiłek, samodzielnie odrabiać lekcje, robić zakupy w osiedlowym sklepie. Może nie będzie tak dokładnie i tak szybko, jak wtedy, gdy robisz to ty, ale powierzenie dziecku zadań rozwija ich poczucie sprawstwa, niezależność i pewność siebie. Ciągłe wyręczanie uczy tylko bezradności.

8. To Ty jesteś dla niego najważniejszy!

I to twoim zadaniem jest wychowanie. Nie zrzucaj tego obowiązku na innych, nie unikaj wspólnie spędzanego czasu, nie uciekaj od swojego dziecka. Nawet jeśli w żłobku, przedszkolu albo szkole jest super, panie są miłe, a maluchowi nie dzieje się nic złego, to i tak nic nie zastąpi mu rodzinnego domu i czasu spędzonego z mamą i tatą.

Źródło: Internet

Powrót


Gdy dziecko płacze w przedszkolu.

Rozpacz dziecka przyprowadzonego do przedszkola budzi u rodziców niepokój i żal. Niejednokrotnie rodzice sami płaczą i w trosce o swoje pociechy zabierają je do domu, rezygnując ze swojej pracy i z wcześniejszych planów. Zdarza się, że stoją pod salą, oczekując, aż dziecko przestanie popłakiwać lub wracają po jakimś czasie, by niezauważenie sprawdzić, czy ich synek lub córka są już spokojni. Czy to dobra metoda?

Podstawowy problem w tej sytuacji leży po stronie rodzica, a nie świeżo upieczonego przedszkolaka. Zauważmy, że dzieci od chwili narodzin komunikują swoje potrzeby płaczem, z czasem zaczynają wykorzystywać płacz, by coś osiągnąć np. żądają bujania, noszenia itp. Uczą się więc, że płaczem można zdobyć to, czego pragną. Najczęstsze postawy rodziców to zaangażowanie; są przejęci, obecni i starają się zrobić wszystko, aby dziecko nie płakało. Jest to zrozumiałe zachowanie wynikające z troski, jednak najczęściej staje się źródłem licznych błędów rodziców, które są przyczyną ich bezradności i skutkują problemami w wychowaniu.

Każdy z nas był kiedyś „dzieckiem swojej mamusi” czy tatusia, ale też każdy musiał zacząć funkcjonować w grupie. Wszyscy się tego nauczyliśmy i nie płaczemy w nowej pracy, grupie na szkoleniu, na studiach czy w innych społecznościach (jeśli nie dzieje nam się nic złego)

Czego nie należy robić:

  1. Nie żądaj od dziecka obietnicy: nie będziesz płakał, prawda? Obiecaj mi to! Jeśli dziecko będzie płakało przy rozstaniu, to staraj się mu pokazać, że to nie jest nic złego. Inaczej nauczy się, że płacz sam w sobie jest zły, tymczasem nie jest. Jeśli rodzice będą dawali dziecku do zrozumienia, że płacz to coś złego, tym bardziej dziecko będzie płakało, zlęknione, że sprawia rodzicom zawód.
  2. Nie obiecuj nagród: jak nie będziesz płakał, to kupię ci nową zabawkę! Dziecko zacznie wykorzystywać tę obietnicę oraz zobaczy, że to, aby nie płakało, jest bardzo ważne dla rodzica.
  3. Staraj się nie rozmawiać o płaczu z dzieckiem: płakałeś dzisiaj? Jak często? To kolejny sygnał podkreślający, że płacz jest bardzo ważny i przypominający dziecku te przykre zdarzenia.
  4. Nie zabieraj dziecka z przedszkola tylko dlatego, że płakało przez cały ranek. Ono uczy się w ten sposób, że płaczem może spowodować powrót do domu. To narzędzie manipulowania rodzicami.
  5. Nie pokazuj przedszkola, jako miejsca, do którego chodzi się z przymusu. Nie mów dziecku: przykro mi, ale musisz tam chodzić, nie mamy innego wyjścia. Dajesz mu do zrozumienia, że to nie jest miejsce przyjemne, lecz ostateczność, nie ma innego wyjścia, gdyż rodzice muszą chodzić do pracy.
  6. Nie bój się rozstania z dzieckiem, jemu nie jest tam źle.

Główny problem masz ty, bo wydaje ci się, że dziecku jest tam źle i to ty nie możesz pogodzić się z rozstaniem. Myślisz, że jesteś złym rodzicem i robisz mu krzywdę. Tymczasem to normalne, że dziecko płacze w nowym miejscu, jeśli nie ma w nim rodzica – do tej pory zawsze obecnego. Ten stan minie, ale zasadniczo to ty musisz sobie z tym poradzić, dziecku będzie łatwiej.

Nie bój się porozmawiać ze specjalistą, jeśli masz z tym kłopot. Jeśli dostrzegasz, że nie możesz sobie poradzić z rozstaniem i płaczem dziecka, udaj się do specjalisty. Podobnie, jeśli płacz dziecka nie ustępuje przez dłuższy czas. Warto porozmawiać z psychologiem.

Co robić, aby dziecko nie płakało?

  1. Trzeba budować pozytywny obraz przedszkola, pokazując je dziecku jako miejsce zabawy, bardzo atrakcyjne ze względu na kolegów i koleżanki oraz nowe możliwości zabaw.
  2. Rozstawaj się z dzieckiem możliwie w tych samych porach i z uśmiechem na twarzy.
  3. Aby mogło się zaaklimatyzować w nowym miejscu i nie czuło się samotne, zaproponuj mu zabranie z sobą przytulanki.
  4. Gdy dowiesz się, że dziecko płakało, porozmawiaj z nim, pokazując jak wiele traci nie bawiąc się z innymi.
  5. Myśl o pobycie dziecka w przedszkolu jak o rozrywce, urozmaiceniu jego.
  6. Porozmawiaj z nauczycielką, niech odpowie na twoje pytania oraz wyjaśni wszystko, co budzi twoje wątpliwości.

Pamiętaj, że dziecko uczy się od ciebie wielu zachowań i od ciebie przejmuje sposoby postrzegania przedszkola. Ty pomyśl o nim pozytywnie, pozwól sobie na rozstanie z dzieckiem, a jego płacz minie, szybko zacznie dostrzegać to miejsce jako atrakcyjne dla siebie.

Źródło: Internet

Powrót


Inne w domu, inne w przedszkolu

Bywa, że w czasie rozmów indywidualnych nauczycielki z rodzicami wychodzi na jaw, że dziecko zupełnie inaczej zachowuje się w domu a inaczej w grupie przedszkolnej.

Rodzice i nauczycielka mogą odnieść wtedy wrażenie, że rozmawiają o dwóch zupełnie innych osobach; okazuje się bowiem, że dziecko ciche i spokojne w domu – w przedszkolu za żadne skarby nie chce podporządkować się grupowym zasadom. Bez przerwy protestuje albo zaczepia inne dzieci. Można sobie wyobrazić zdziwienie mamy, gdy słyszy od nauczycielki, że to właśnie jej grzeczne w domu dziecko – „rozkłada pracę w grupie”. Bywa też odwrotnie; mama nie może się nadziwić, że jej dziecko słucha pani, grzecznie się bawi, chętnie pomaga pani i innym dzieciom, sprząta po sobie zabawki! W domu natomiast „ nie ma na niego sposobu”, zazwyczaj ma odmienne zdanie niż rodzice, rzadko ma ochotę na wykonywanie prac porządkowych ze swoimi zabawkami.

Zarówno rodzice jak i nauczycielka często interpretują taką różnicę w zachowaniu dziecka jako wynik nieodpowiedniego postępowania tej drugiej strony. Rodzice zapewne z oburzeniem podejrzewają wymuszanie posłuchu za pomocą lęku, a wychowawczyni podejrzewa rodziców o nadmierne rozpieszczanie i wyręczanie dziecka w domu.

Teoretycy wychowania wzywają tu do ujednolicenia wymagań wobec dziecka adekwatnie do jego wieku, przez wszystkich, którzy się nim zajmują. W wielu kwestiach zasadę tę trudno podważyć. Z pewnością widok babci, która mimo bólu w krzyżu schyla się do stóp wnusia, choć on już od kilku lat radzi sobie z wiązaniem butów (gdy musi), nie jest widokiem budującym. Ale cóż - już takie wyjątkowe i kochane są te nasze babcie, którym ciągle się wydaje, że wnusio jest nadal rocznym maleństwem.

Nasz zdrowy rozsądek potrafi jednak wyjaśnić tę sytuację. Przecież mama, czy babcia pełnią inną rolę w życiu dziecka niż pani z przedszkola. Także i sytuacja w domu jest inna niż w przedszkolu. Tylko pozornie słuszne wydaje się, by oczekiwać od dziecka tego samego w obu sytuacjach. Nawet człowiek dorosły wymaga od siebie sprostania pewnym regułom w pracy, a zwalnia się z nich w domu. Każdemu z nas potrzeba sytuacji, w której możemy się sprawdzić, ale pod warunkiem, że w innych warunkach będziemy mogli mniej się starać i trochę rozluźnić, a nawet popełnić jakiś błąd. Nawet dwulatek potrafi się nauczyć, że co innego wolno przy mamie, co innego przy babci.

Podporządkowanie się poleceniom wychowawczyni, normom grupy czy powstrzymywanie się od kapryszenia wymaga od dziecka już pewnej dojrzałości.

Niektóre z hałaśliwych, przekornych przedszkolaków to dzieci, które walczą w ten sposób o swoją indywidualność. Pragną one za wszelką cenę, nawet cenę kary, odróżnić się od pozostałych dzieci. Czują się zaniepokojone tym, że wszystkie zabawki w sali są wspólne. Jest to dla nich ogromny chaos, jeśli świata nie da się uporządkować na rzeczy „moje” i „nie moje”. Ich dramat polega na tym, że wolą być nie lubiane i karane niż traktowane jak wszystkie inne dzieci w grupie. Przeżywają bowiem wtedy niepokój, że są niezauważane, nieważne, niemal nie istnieją. Wydaje im się, że w grupie zatraca się ich indywidualność, odrębność. Takiemu dziecku można pomóc, pozwalając możliwie najczęściej decydować po swojemu. Na przykład pozwólmy mu samodzielnie wybrać ubranko do przedszkola, sok na półce w sklepie, książkę, której chciałoby posłuchać na dobranoc. Dużą rolę może tu odegrać włącznie dzieci do „prac kulinarnych” lub plastycznych. Jest to okazja, aby dziecko wykazało swój temperament, pomysłowość. Nabiera też pewności, że nie wszystko zależy od dorosłych. Po jakimś czasie dziecko poczuje się pewniej i zacznie szukać naturalnej przyjemności w przynależeniu do grupy innych dzieci. Chłopiec będzie chciał z innymi kolegami budować z klocków, a dziewczynka wspólnie z innymi będzie bawiła się w dom.

Bywa też odwrotnie, że dziecko w domu wobec rodzeństwa agresywnie walczy o swoją indywidualność, natomiast w przedszkolu jest spokojne, wyciszone, opanowane – wręcz grzeczne.

Część dzieci, zupełnie jak dorośli w pracy, znajduje w przedszkolu jakąś odskocznię od domowych napięć. Dziecko przecież przeżywa dużo bardziej, np. napięcie między rodzicami lub chorobę kogoś najbliższego. To tylko nam dorosłym wydaje się, że dziecko jest małe i „ono tego nie rozumie”, tymczasem dziecko jest doskonałym obserwatorem i rozumie więcej niż myślimy. A że czasem dziecko nie umie wytłumaczyć co dookoła jest „nie tak”, jego lęk wzrasta, odczuwa ono jakieś zagrożenie.

Jest więc dużo powodów, dla których zachowanie dziecka w domu może być zgoła różne niż w przedszkolu. Jeżeli różnica w zachowaniu jest rażąca może być to sygnał czegoś niepokojącego. Dziecko wysyła nam informację, że w którymś z tych miejsc jest mu zbyt trudno. Takim trudnym miejscem może też być dom.

Pamiętajmy jednak o tym, aby dać dziecku możliwość odreagowania, odpoczynku. W domu niech odpocznie od przedszkola i odwrotnie. Oczywiście jeśli dziecko takiego odreagowania wymaga. Przecież my dorośli też wymagamy odpoczynku po pracy w zaciszu domowym, a praca pozwala nam zapomnieć o domowych kłopotach. Podobnie jest z dziećmi.

Jeśli nie popadamy w skrajność, mając w domu nieco inne wymagania niż w przedszkolu, uczymy dziecko elastyczności i adekwatnego odróżniania wymogów sytuacji.

Powrót


Sposoby przygotowania dziecka do przedszkola

Dziecko powinno być przygotowywane stopniowo, nie róbmy wszystkiego na raz, rozciągnijmy ten proces w czasie, aby mogło oswoić się z myślą o tym, że pójdzie do przedszkola.

Czy dziecko dojrzało do pójścia do przedszkola ?
Zazwyczaj dzieci osiągają tę dojrzałość między 3 a 4 rokiem życia. Zależy to od tempa ich indywidualnego rozwoju oraz doświadczeń.
Zdarza się, że najbliższe osoby (babcia, mama) swoim zachowaniem przeszkadzają dziecku w osiągnięciu dojrzałości.

Dziecko dojrzało do pójścia do przedszkola gdy:

Czego rodzice robić nie powinni czyli pierwsze dni w przedszkolu

Pierwsze dni w przedszkolu wiążą się zwykle z zachwianiem poczucia bezpieczeństwa. Dziecko boi się nie tylko tego co go spotka, ale przede wszystkim tego, że mama nie wróci. Dlatego dobrze jest przez pierwsze dni zabierać dziecko nieco wcześniej, jeśli to możliwe - po obiedzie, jeśli nie- zaraz po podwieczorku. Bardzo stresująca jest dla malucha sytuacja, gdy większość dzieci poszła już do domu, a on jeszcze nie.

Czego rodzice robić nie powinni:

Pamiętaj, że nawet, jeśli znajdziesz idealne przedszkole i dobrze przygotujesz dziecko, i tak Twój maluch ma prawo wyrażać sprzeciw i niezadowolenie - w końcu w jego życiu zaszła radykalna zmiana i potrzeba czasu, aby ją zaakceptował.

Jeśli przetrwacie pierwszy miesiąc, dalej będzie już z górki i tylko patrzeć jak Twój maluch z przejęciem opowie Ci o swych pierwszych przyjaźniach.

Pierwsze dni w przedszkolu

My - rodzice w miarę możliwości bądźmy spokojni i zdecydowani, nasz niepokój może udzielić się dziecku.

Okres adaptacji przebiega różnie, jedno dziecko po tygodniu ma już najgorsze za sobą, inne swój trudny czas zaczyna dopiero po miesiącu (i to też jest normalne) - bo dopiero wtedy zrozumiało i w pełni odczuło, że pewien etap skończył się bezpowrotnie, a ono wolałoby żeby było tak jak dawniej.

Wymagania jakie stawia przedszkole w zakresie samoobsługi sprowadzają się do:

Powrót


Poczytaj mi mamo czyli jak czytanie bajek dzieciom wpływa na ich  emocjonalny rozwój.

Współczesna szkoła i nauczyciele w niej pracujący wprowadzają dziecko w świat lektur poszukując coraz to nowych sposobów zainteresowania książką i przygotowania świadomego odbiorcy dzieł literackich. Jeżeli dziecko nie zaspokoi podstawowych potrzeb wynikających z wrodzonej ciekawości świata dzięki książce - zwyciężą groźni konkurenci czytania - film i telewizja. Ważnym jest aby przygotowanie dzieci do samodzielnego czytania i korzystania z literatury jako źródła wiedzy, przeżyć i emocji rozpoczęło się jak najwcześniej. Ogromną rolę odgrywają w tym procesie rodzice, jako osoby wspomagające wszechstronny rozwój dziecka. To czytanie właśnie staje się jednym ze sposobów na umiejętne wspomaganie tego rozwoju.

Nie sposób przytoczyć tutaj wszystkich zalet jakie płyną z pięknej tradycji czytania dziecku bajek na dobranoc. Zaleta pierwsza - wzór pięknej mowy - niejednokrotnie przecież na co dzień posługujemy się gwarą. Nasze dziecko idąc do szkoły ma problemy z prawidłową mową. Czytając teksty dostosowane do wieku i potrzeb dziecka dajemy mu przykład prawidłowego budowania zdań i wypowiedzi.

Zaleta druga - koncentracja. Dziecko któremu czytano w dzieciństwie bajki potrafi lepiej skupić się w czasie zajęć w szkole, łatwiej się wypowiada, jego mowa jest płynna, buduje poprawniejsze składniowo zdania. Dzięki różnorodności tekstów mały "słuchacz"posiada bogaty słownik (czynny i bierny) ma również lepiej wykształconą pamięć słuchową i wzrokową (o ile czytane teksty były bogato ilustrowane). Wielu psychologów wskazuje również na rozwój dziecięcej wyobraźni dzięki słuchanym bajkom.

Poza wymienionymi zaletami wypływającymi z czytania dzieciom książek należy zwrócić uwagę na jego rolę w kształceniu emocjonalnym. Czytając teksty nasycamy je emocjonalnie pomagając im poprzez naszą interpretację odczytywać i wyrażać emocje zawarte w tekście. Im młodsze dziecko tym łatwiej utożsamia się z bohaterami bajek wchodząc często w ich rolę. Uwidacznia się to w bezpośrednich reakcjach dziecka i w późniejszych zabawach oraz rysunkach. Czytając dobrze dobrane bajki stwarzamy sytuację w której kształtuje się wyobraźnia dziecka uwarunkowana emocjami pojawiającymi się podczas słuchania. Czytając bajki mamy nieograniczony wpływ na dobór tekstów, które pomogą dziecku w interpretowaniu różnych sytuacji życiowych.

Przytoczę tu słowa francuskiego psychologa Francoise Dolto autora znanych książeczek z serii Kamyczek.

"We wszystkim co małe dzieci widzą i robią potrzebna jest im obecność kogoś, kto będzie im mówił czego doświadczają zanim tego całkowicie doświadczą. W ten sposób dzieci poznają słowa, które są im potrzebne aby interpretować własne środowisko."

Przeznaczone dla dzieci pozycje książkowe przedstawiają ten sam rodzaj emocji jakie towarzyszą im w codziennym życiu. Dzieci słuchając czytanych przez rodziców tekstów rozpoznają siebie w sytuacjach tam opisanych.

Zaleta trzecia - czytanie książek wzmacnia relację rodzica z dzieckiem. Rodzicom często pomaga zrozumieć psychologiczny i emocjonalny rozwój ich dzieci nadać mu właściwy kierunek. Widzimy często jak dziecko rośnie nabiera wagi - a czy zauważamy, że równocześnie z tym procesem kształtuje się jego osobowość ? Zaleta czwarta - w życiu dziecka tworzy się obraz rodzica przewodnika i opiekuna - który prowadzi go przez zakamarki życia - bezpiecznie i spokojnie. Jeżeli czytamy dziecku różne pozycje (bajki, wiersze, opowiadania) z łatwością odnajdujemy postacie które pomogą w przeżywaniu i przezwyciężaniu trudności, interpretacji trudnych, życiowych sytuacji, rozwiązywanie ich.

Odrzucając książkę - świadomie rezygnujemy z jedynej (oprócz rozmowy) możliwości porozumiewania się z dzieckiem i wejścia w jego świat. W sytuacji kiedy dziecko zostawione jest samemu sobie w trudnych czy kłopotliwych dla niego sytuacjach szuka pomocy gdzie indziej. Często znajduje dla siebie azyl przed ekranem telewizora sprowadzając kontakt ze światem do jego najgorszej cząstki.

Nie wyczerpałam z pewnością wszystkich argumentów przemawiających za utrzymaniem w naszych rodzinach tradycji czytania dzieciom książek i bajek. Te które przytoczyłam są moim zdaniem jednymi z najważniejszych.

Czytajmy więc dzieciom bajki. Dodam tutaj, że wcale nie musimy kupować książek i bajek. W Andrychowie działa dobrze zaopatrzona biblioteka miejska w której z pewnością możemy wypożyczyć coś dla naszych dzieci, otrzymać fachową poradę. Zabierzmy dziecko ze sobą - niech również wybierze coś samodzielnie. Ciekawość świata - rozbudźmy w naszych dzieciach wyobraźnię. Nie zostawiajmy ich na pastwę TV. Przecież to nasze dzieci.

Justyna Piekiełko

Powrót


Dogoterapia

Dogoterapia jest to terapia kontaktowa z udziałem psa polegająca na wieloprofilowym usprawnianiu dzieci i dorosłych. Dogoterapia jest rodzajem pracy uzupełniającym szeroko rozumianą rehabilitację i nie może pozostać jedyną forma terapii a stanowi uzupełnienie całości oddziaływań terapeutycznych.
Spotkania z psami mogą przyjmować różne formy. Mogą to być spotkania jednorazowe lub ciągłe, mające na celu dostarczenie pozytywnych emocji lub na przykład kształtujące funkcje poznawcze. Dogoterapia dotyczy osób z zaburzeniami i niepełnosprawnościami psychicznymi i fizycznymi w tym:

Zajęcia takie odbywa się mogą wszędzie w zależności od ustaleń, pogody i potrzeb, np.:

- Sala lub klasa szkolna,
- u Państwa w domu
- w szpitalu za zgodą dyrekcji
- w ośrodku rehabilitacji - w parku
- na podwórku

Zajęcia dogoterapii z udziałem psów pomagają:

Zaobserwować można:

Zajęcia z udziałem psów pozwalają także:

Co właściwie robią psy terapeutyczne?

Jest wiele pożytków płynących z wykorzystania psów-terapeutów; niektóre z nich są wymierne, a oto i one:
- powodują ogólne dobre samopoczucie (dzieci, starsi, ogólnie pacjenci szpitali)
- dostarczając bezinteresownego uczucia sympatii tym, którzy go potrzebują (więźniowie, pensjonariusze domów poprawczych, domów opieki nad ofiarami przemocy domowej zwłaszcza)
- poprawiają zdolność skupienia uwagi (pacjenci z Alzheimerem oraz cierpiący na kliniczną depresję)
- oddziaływują na mających trudności z porozumiewaniem się (zakłócenia mowy; niektórzy pacjenci psychiatryczni, osoby z zakłóceniami skojarzeniowymi)
- stymulują funkcje pamięciowe (zwłaszcza u pacjentów z Alzheimerem)
- stymulują i wspomagają funkcje mowy (n.p. u pacjentów po wylewach).

- motywują proste upośledzone czynności ruchowe (n.p. głaskanie, szczotkowanie itp.)
- dostarczają okazji do specyficznych ćwiczeń fizykoterapeutycznych (rzucanie piłki, dawanie przysmaków itp.).
- kształcą wytrwałość (wiele psów terapeutycznych przeżywało straszne doświadczenia, pacjenci zaś wydawali się pocieszeni, że pies nie tylko wyszedł z tych prób zwycięsko, ale także okazał się przydatny dla innych).

Podczas zajęć wykonuje się wiele ćwiczeń i zabaw które mają służyć wszechstronnemu rozwojowi podopiecznego. Cele dogoterapii mogą obejmować:

Do dogoterapii nadają się psy różnych ras, z wyłączeniem ras stróżujących i bojowych. Najczęściej spotykane to: labrador retriever, golden retriever, nowofunland, berneński pies pasterski oraz cavalier.

Pies terapeuta to pies posłuszny, przewidywalny i społeczny.

Terapia z udziałem zwierząt obejmuje następujące formy:

AAA- Animal Assisted Activites- są to zajęcia których celem jest dostarczenie pozytywnych emocji i satysfakcji z przebywania z psem. Opierają się na spontanicznej zabawie. Nie wymagają prowadzenia dokumentacji czy pisania scenariusza. Zajęcia AAA prowadzone są w różnych środowiskach, przez specjalistów bądź wolontariuszy, z udziałem zwierząt spełniających określone kryteria.

AAE - Animal Assisted Education- sa to zajęcia mające na celu usprawnienie sfery intelektualnej i poznawczej dziecka. Najczęściej odbywają sie w szkołach i przedszkolach. Pies spełnia rolę motywatora, stwarza również bardziej przyjazne warunki do przyswojenia wiedzy. Dzieci chętniej zapamiętują treści jeśli ich bohaterem jest ich przyjaciel- pies. Zajęcia tego typu prowadzone są w grupach lub indywidualnie. Mają również określony scenariusz.

AAT- Animal Assisted Therapy- to zajęcia mające ściśle określony cel rehabilitacyjny. Do tego typu zajęć układana jest metodyka w porozumieniu z rehabilitantem lub lekarzem prowadzącym. Charakteryzuje się indywidualnym podejściem do każdego uczestnika, jego możliwości i potrzeb. AAT jest w pełni dokumentowana. Pozwala to bowiem na sprawdzenie skuteczności i doboru metod. Najkorzystniejszą formą AAT są zajęcia indywidualne lub w bardzo małych grupach.

Powrót


Terapia w wodzie metodą Hallwick

Nauka pływania wg Koncepcji Halliwick opracowana została przez James'a McMillan'a, który w 1949r. rozpoczął pracę w Szkole dla Dziewcząt Halliwick (The Halliwick School for Girls), w Southgate w Londynie.

Terapia w wodzie metodą Hallwick

Koncepcja Halliwick stosowana jest z ogromnym powodzeniem na całym świecie, przeznaczona jest nie tylko dla osób niepełnosprawnych. W koncepcji tej wykorzystuje się zabawy, gry oraz różnego rodzaju aktywności celem oswojenia i przystosowania psychicznego do wody. Wynikiem tego jest niezależne poruszanie się w wodzie i pływanie.

Terapia w wodzie metodą Hallwick

Jest ona szczególnie ceniona przez terapeutów jako jedna z form wielokompleksowej rehabilitacji dzieci i dorosłych z uszkodzeniami układu nerwowego, z zaburzeniami słuchu i wzroku, jak również z zaburzeniami emocjonalnymi.

Koncepcja ta bazuje na poznaniu naukowych podstaw hydrostatyki, hydrodynamiki i biomechaniki ciała. Okazała się ona metodą bezpieczną i odpowiednią dla ludzi w każdym wieku, zarówno dla osób niepełnosprawnych jak i sprawnych.
Sesje w wodzie odbywają się w grupach tworzonych przez 5 par. Każdą parę stanowi instruktor z pływakiem, którzy pracują razem, aż do momentu osiągnięcia pełnej niezależności przez pływaka.

Terapia w wodzie metodą Hallwick

Pomoc instruktora i środowisko wodne umożliwia pływakom torowanie prawidłowych wzorców ruchu niemożliwych do wykonania na lądzie. Po początkowym przystosowaniu psychicznym do wody poznają oni zasady kontroli równowagi, a następnie dochodzą do poziomu umożliwiającego zerwanie bezpośredniego kontaktu z instruktorem. Wtedy, często pierwszy raz w życiu, doświadczają niezależności i samodzielności ruchu.

Terapia w wodzie metodą Hallwick

Praktyczne poznanie siły wyporu wody, turbulencji i mechanizmów poruszania się w niej, daje umiejętności, których końcowym efektem jest poczucie bezpieczeństwa oparte na znajomości środowiska wodnego i zdolności kontrolowania w nim swoich ruchów.

Pracując metodą Halliwick uzyskujemy następujące efekty terapeutyczne:

Powrót


„Poranny krąg”
Stymulacja polisensoryczna według pór roku.

Zajęcia „Poranny krąg” jako metoda stymulacji polisensorycznej, obejmują swym zasięgiem dotyk, wzrok, słuch, węch i smak. Istotą tych zajęć jest „spotkanie” z drugą osobą oraz budowanie zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Tym podstawowym celom służy utworzenie kręgu, ciepły nastrój panujący w pomieszczeniu, zapalona świeca, znajomy zapach. Po prostu spotkanie z drugą osobą, gdzie każdy element zajęć jest dla dziecka przewidywalny, znany a więc bezpieczny.

Podstawą tworzenia programu „Porannego kręgu” jest świat przyrody. Świat, którego jesteśmy częścią, w którym jesteśmy zakorzenieni, od niego uzależnieni i poddani jego rytmowi. Ten świat jest źródłem symboli podstawowych: żywiołów, barw, zapachów, smaków, wrażeń dotykowych i termicznych. Na co dzień, przebywając na dworze, choćby przez chwilę doświadczamy potęgi świata przyrody: ciepła lub zimna, zatykającego dech wiatru lub miłego głaszczącego twarz wietrzyku. Patrzymy na świat pełen zapachów, kolorów: świeżą zieleń wiosny, spalone upalnym słońcem lato, pastelowe – ciepłe barwy opadających liści bądź oślepiającą biel śniegu.

Organizując „Poranny krąg”, terapeuta nie zamierza czymkolwiek zastąpić bodźców płynących wprost ze świata natury, lecz są one dla niego źródłem inspiracji do pracy z dzieckiem.

Każda pora roku ma przyporządkowany inny kolor:

Oddziaływanie przez barwę w czasie „Porannego kręgu” odbywa się poprzez zmianę wystroju całego wnętrza, w którym odbywają się zajęcia. Kolor każdej pory roku decyduje o wystroju ścian i sufitu odpowiednia dobranymi kolorystycznie tkaninami. W trakcie zajęć dzieci zasłaniane są dużymi kawałkami materiału o odpowiedniej barwie, a w świetle ultrafioletowym przesuwa się przed nimi błyszczące i fosforyzujące wstążki, tak aby te muskały je po twarzy i by dzieci mogły je łapać, przesuwać między palcami itp.. Można posłużyć się także fosforyzującymi w tym świetle zabawkami. Ważnym momentem „Porannego kręgu” jest ciemność, która silnie działa na nasze emocje. Im jest głębsza, tym głębiej do nas dociera. Może budzić niepokój a nawet lęk, ale bardzo ważne jest oswojenie się z ciemnością i opanowanie emocji. Dzięki ciemności wyraźniej dostrzegamy każdy element, który nią nie jest. Dlatego w ciemności tak dużego znaczenia nabiera zapalona świeca pojawiająca się w zasięgu wzroku. Ciepłe, migoczące światło niesie za sobą spokój i poczucie bezpieczeństwa.

Bardzo istotnymi elementami tych zajęć są bodźce dotykowe.

Szczególną uwagę powinniśmy poświęcić naszym rękom. To, w jaki sposób nimi poruszamy i dotykamy dziecko, ma wielkie znaczenie. Bo nasz dotyk powinien być przekonujący i precyzyjny a nie mechaniczny i bezmyślny. Podając dłonie, powinniśmy przekazywać pozytywny stosunek do dziecka i poczucie bezpieczeństwa.

Receptory dotyku znajdują się na powierzchni całej skóry dziecka. Jej powierzchnia rejestruje ucisk, wibracje, temperaturę, ból i inne wrażenia. Podstawową propozycja stymulacji dotykowej jest masaż dłoni na powitanie. Towarzyszy temu piosenka, a olejek używany do masażu ma charakterystyczny dla danej pory roku zapach. Właśnie podczas masażu dłoni możemy spotkać się z dziećmi w sposób najbardziej osobisty, przekazując im ciepło dłoni i budując poczucie bezpieczeństwa. Ta powtarzająca się czynność staje się rytuałem i rodzi zaufanie. Bodźce zapachowe występują nie tylko podczas masażu dłoni.

Do każdej pory roku przyporządkowujemy inny zapach, którym napełniamy pomieszczenie przez wlanie kilku kropel olejku zapachowego do lampki zapachowej. Lampka ta zapalana jest za każdym razem na rozpoczęcie zajęć i zgaszona przez jednego z uczestników na ich zakończenie.

Do wiosny należy zapach cytrynowy, który działa antyseptycznie, pobudza apetyt i ożywia.

Do lata należy zapach różany, działa on kojąco, uśmierza złość, pomaga rozładować stres.

Do jesieni należy zapach lawendowy, który łagodzi napięcia, uspokaja i wzmacnia.

Do zimy należy zapach mięty, działający uspokajająco, wzmacniająco i rozluźniająco.

Kolejną grupą bodźców są wrażenia smakowe. I te zmieniają się cyklicznie z porami roku. Celem dostarczania tych bodźców jest zwiększenie wrażliwości warg i języka, by pomóc w przeżywaniu przyjemności smakowania, delektowania się potrawami-przy czym ważny jest nie tylko smak, ale i zapach pokarmu.

Wiosną podajemy dzieciom cytrynę posypaną cukrem, by dzieci poznały smak słodko-kwaśny.

Latem podajemy słodką konfiturę z wiśni.

Jesienią podajemy miód i krem orzechowy.

Zimą podajemy miętowy smak (pastylki w czekoladzie, herbatę).

Każdej porze roku przypisany jest instrument będący źródłem bodźców dźwiękowo-wibracyjnych:

Instrumenty wywołują silne wibracje, które mogą być odczuwane przez dzieci. Najpierw gra się na instrumentach blisko ciała uczniów, tak by mogli czuć wibracje, a potem źródło dźwięku oddala się w celu wytworzenia odruchu orientacyjnego i uczenia dziecka rozpoznawania kierunku z którego dochodzi dźwięk.

W każdej porze roku możemy uczyć dziecko innej samogłoski, której wypowiedzenie będzie stanowić reakcję dziecka na wywołanie jego imienia. Gdy uczeń odpowie, mówimy do niego kilka serdecznych, podtrzymujących dialog słów.

Każdą porę roku charakteryzuje inny żywioł, który jest cennym elementem zajęć gdyż poszczególny żywioł sam w sobie ma charakter polisensoryczny.

Zajęcia prowadzone tą metodą dają uczestnikom wiele radości i zadowolenia z bycia zauważonym, zaakceptowanym i aktywnym w poznawaniu otaczającego nas świata.

Opracowała:
pedagog specjalny mgr Edyta Szwedo

Bibliografia:

  1. „Rozwój daje radość” pod red. J. Kielina, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000r.
  2. Piszczek M.: Terapia zabawą – Terapia przez sztukę, Warszawa 1997.

Powrót


Ruch rozwijający
Metoda Weroniki SHERBORNE

Weronika SHERBORNE (1922–1990) – przez całe życie pracowała z dziećmi. Kształciła nauczycieli zarówno w swoim kraju (Wlk. Brytania) jak i za granicą. Była z wykształcenia nauczycielką wychowania fizycznego i fizjoterapeutką. Ogromny wpływ na działalność W.S. miała twórczość Rudolfa Labana. W.S. pobierała nauki tańca i ruchu w studio założonym przez Labana.

R. Laban – choreograf propagator tzw. tańca wyzwolonego wylansowanego przez Isadorę Duncan. Był inicjatorem gimnastyki twórczej; za najważniejsze potrzeby człowieka uważał potrzebę ekspresji, potrzebę ruchu, potrzebę tworzenia. Wg Rudolfa Labana wszystkie te potrzeby można zaspokoić w tańcu, dlatego każdy człowiek chce tańczyć. Od wieków próbowano to zapisywać w różny sposób, także w liniaturze. Rudol Laban, studiując ruch ludzki stwierdził, że należy go opisywać w trzech wymiarach: na osiach: Przód-tył, prawo-lewo, góra-dół i w trzech płaszczyznach; połączenie tych elementów tworzy sześcian – jest to uproszczony model ruchów człowieka. Większość możliwości ruchowych zawiera się w bardziej złożonej bryle – dwudziestościanie, najbardziej zbliżonej do kuli obudowanej wokół ludzkiego ciała. Bryła ta obejmuje cały repertuar ruchów. Rezultaty badań Labana zostały wykorzystane w metodzie Weroniki SHERBORNE. W.S. w latach 8-tych wykorzystała w pracy z dziećmi upośledzonymi doświadczenia zdobyte przez lata pracy i ćwiczeń w studio R. Labana. Dzięki ciągłemu doskonaleniu ćwiczeń i poszerzaniu doświadczeń W.S. stała się kontynuatorką metody Labana, a także twórczynią własnej metody.

Genialność metody W.S. polega na jej prostocie i naturalności. Ruch rozwijający wywodzi się z naturalnych zabaw ruchowych dzieci z rodzicami zwanych popularnie baraszkowaniem. System ćwiczeń W.S. ma zastosowanie we wspomaganiu i stymulowaniu rozwoju dziecka oraz w terapii zaburzeń rozwoju emocjonalnego, umysłowego, ruchowego i fizycznego. W założeniu metody leży kształcenie świadomości własnego ciała i usprawnianie ruchowe, świadomości przestrzeni i działanie w niej, dzielenia przestrzeni z innymi ludźmi i nawiązywanie z nimi bliskiego kontaktu. Dziecko poznaje więc własne ciało i przestrzeń, która je otacza, spotyka w niej innego człowieka, uczy się współpracować w niej najpierw z jednym partnerem w parach, potem w trójkątach, a wreszcie z całą grupą. Podczas kontaktu z drugim człowiekiem uczy się opiekować drugą osobą. Są to tzw. ćwiczenia z partnerem, z grupą, poznaje swą siłę w ćwiczeniach przeciwko partnerowi i grupie po to aby nauczyć się współpracować z nimi; ćwiczenia z partnerem i grupą. Ostatnia kategoria ruchu jest to ruch kreatywny. Terapeuta proponuje gotowy scenariusz zajęć, ale zmienia go podążając za propozycjami dzieci. W ten sposób dziecko poznaje siebie i świat, zdobywa zaufanie do siebie i innych, a czując się bezpiecznie może stać się twórcze.

Ćwiczenia rozwijające świadomość własnego ciała, świadome przestrzeni, która nas otacza oraz świadomość innych osób istniejących w przestrzeni przeprowadzane są kolejno:

Inny podział w ćwiczeniach mówi o:

Zajęcia kończy zestaw ćwiczeń zwanych „razem”, w czasie których dochodzi do współdziałania pomiędzy uczestnikami grupy:

Według W.S. i jej współpracowników, w pracy z dziećmi upośledzonymi umysłowo oraz z zaburzeniami emocjonalnymi kontakt wzrokowy jest często czynnikiem blokującym działanie dzieci. Dlatego najpierw należy budować kontakt przez mowę ciała, a dopiero później nawiązywać kontakt wzrokowy:

Wszystkie te ćwiczenia wykonuje się najlepiej siedząc, leżąc, bądź klęcząc bezpośrednio na podłodze ze względu na potrzeby edukacyjne. Dzieci opóźnione w rozwoju mają złą koordynację ruchową, nie jest to związane z niemożnością fizyczną, lecz z ogólnymi zaburzeniami koordynacji. Dzieci te często chodzą na sztywnych nogach, jest to efekt zbyt małej świadomości posiadania kolan.

W leczeniu zaburzeń koordynacji W.S. zastosowała:

Wszystkie te ćwiczenia pozwalają na wyładowanie energii w sposób pozytywny.

Powrót

ZamknijTa strona używa pliku COOKIE z zapisanym identyfikatorem sesji użytkownika w celu optymalizacji. Strona korzysta także z plików COOKIE systemu Google Analytics w celach statystycznych. Żadne wrażliwe dane nie są zbierane. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu.