O naszym przedszkolu
Artykuły prasowe
- Wpływ komputera i internetu na rozwój dzieci
- Metoda RDI w pracy z dziećmi z autyzmem
- Jak spędzić ferie zimowe z dzieckiem?
- Nauczyciel wychowania przedszkolnego też człowiek
- Jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności?
- Gdy dziecko płacze w przedszkolu
- Nie mów dziecku, że jest najlepsze i mądrzejsze od innych
- Inne w domu, inne w przedszkolu
- Sposoby przygotowania dziecka do przedszkola
- Poczytaj mi mamo czyli jak czytanie bajek dzieciom wpływa na ich emocjonalny rozwój.
- Dogoterapia
- Terapia w wodzie metodą Hallwick
- „Poranny krąg” Stymulacja polisensoryczna według pór roku.
- Ruch rozwijający Metoda Weroniki SHERBORNE
Wpływ komputera i internetu na rozwój dzieci
Internet to, obok telewizji, najpopularniejszy środek masowego przekazu. Coraz młodsze dzieci spędzają w sieci coraz więcej godzin. Nadmiar internetu może mieć negatywny wpływ na rozwój dziecka. Jednak nie znaczy to, że korzystanie z niego w rozsądnych ilościach nie ma pozytywnego znaczenia dla rozwoju najmłodszych i nieco starszych. Warto więc zastanowić się nad świadomym wykorzystaniem internetu w procesie wychowania – jako rodzic masz w tej kwestii dużo do powiedzenia!
Negatywny wpływ internetu na rozwój dziecka
Aby świadomie zadbać o ograniczenie ilości czasu, który Twoje dziecko spędza przed ekranem, najpierw poznaj możliwe zagrożenia. Najczęściej wynikają one z nadmiernej ilości czasu spędzanej online, z nieodpowiedniego doboru treści lub z nieprawidłowego przygotowania miejsca do nauki i zabawy przy komputerze:
- Rozwój fizyczny – brak ruchu lub nieodpowiednia pozycja podczas korzystania z komputera powoduje ból pleców i wady postawy. Z kolei długotrwałe wpatrywanie się w ekran, który emituje szkodliwe światło niebieskie, może skutkować wystąpieniem wad wzroku u dzieci.
- Rozwój psychiczny – zbyt wiele godzin online może powodować u młodych ludzi zaburzenia emocjonalne i interpersonalne, a także uzależnienie od gier lub od mediów społecznościowych. To coraz poważniejsze problemy zarówno u maluchów, jak i nastolatków.
- Rozwój moralny – jeśli w żaden sposób nie kontrolujesz tego, co przegląda w internecie Twoje dziecko, prędzej czy później trafi ono na demoralizujące, niebezpieczne dla niego treści. Mogą one wpłynąć negatywnie na psychikę, a szczególnie poczucie moralności, które w wieku dziecięcym dopiero się kształtuje.
- Rozwój społeczny – anonimowość, która pozornie występuje w internecie, wyzwala w wielu osobach skłonność do nieetycznych zachowań, które mogą kształtować u dziecka nieprawdziwy obraz tego, co dobre i złe. Dodatkowo brak kontaktu bezpośredniego z innymi powoduje, że dziecko może mieć kłopoty z relacjami „na żywo”.
- Rozwój intelektualny – u maluchów, które dopiero zdobywają podstawową wiedzę o świecie, nietrudno o szok informacyjny. Tymczasem internet jest pełen informacji niedostosowanych do wieku i możliwości percepcyjnych dziecka. Dlatego uważnie kontroluj treści, które czyta i przegląda Twoja pociecha.
Pamiętaj, że te zagrożenia wynikają z nieodpowiedniego dopasowania przeglądanych przez dzieci treści oraz ze zbyt dużej liczby godzin spędzanych przed komputerem – a nie z samego faktu używania komputera, smartfona czy tabletu z internetem. Spróbuj w jak największym stopniu wyeliminować te niebezpieczeństwa, przede wszystkim dzięki rozmowie, kontroli treści przeglądanych przez dziecko oraz dostosowaniu miejsca nauki i rozrywki do jego potrzeb.
Pozytywny wpływ internetu na rozwój dziecka
Zagrożenia płynące z nieodpowiedniego używania internetu przez najmłodszych są jak najbardziej realne – ale równie rzeczywisty jest pozytywny wpływ internetu na rozwój dziecka. Poniżej przedstawiamy szanse, które świat online otwiera przed maluchami i nieco starszymi dziećmi:
- Dobre przygotowanie do pracy i życia w przyszłości – im więcej dziecko nauczy się samodzielnie, tym łatwiej będzie mu w praktycznie każdej dziedzinie życia. Dziś większość zawodów i elementów codzienności wymaga znajomości obsługi komputera oraz internetu – dziecko, jeśli tylko będzie miało szansę, z łatwością opanuje te umiejętności intuicyjnie.
- Kształtowanie zainteresowań – internet to kopalnia wiedzy z różnych dziedzin – również takich, o których dziecko prawdopodobnie nie dowie się ani od Ciebie, ani w szkole. To właśnie dzięki internetowi rodzą się takie pasje, jak kręcenie amatorskich filmów czy tworzenie muzyki za pomocą nowoczesnych narzędzi.
- Poszerzanie wiedzy i umiejętności z różnych dziedzin – jeśli Twoje dziecko ma już swoje hobby, dzięki internetowi może je rozwijać i dzielić się pasją z innymi zainteresowanymi danym tematem.
- Organizowanie rozrywki – pomijając okres nauki zdalnej, nie można zaprzeczyć, że internet służy dzieciom głównie do zabawy. Jeśli Twoje dziecko będzie korzystać tylko z bezpiecznych, zweryfikowanych przez Ciebie gier czy portali, internet będzie dla niego dobrą formą rozrywki po długim dniu nauki. Pamiętaj tylko, aby nie była to jedyna forma jego odpoczynku.
- Inicjacja kulturalna – pierwsze spotkania dzieci z kulturą mogą się odbywać właśnie za pośrednictwem internetu. To ważne szczególnie teraz, gdy dostęp do muzeów czy teatrów jest utrudniony lub nawet niemożliwy.
Komputer, a rozwój dziecka – jak pomóc najmłodszym rozsądnie korzystać z komputera/internetu?
Znasz już pozytywny i negatywny wpływ internetu na rozwój dzieci. Zastanawiasz się, jak wykorzystać tę wiedzę, aby pomóc maluchowi lub nastolatkowi czerpać z użytkowania internetu to, co najlepsze? Na szczęście możesz, a nawet powinieneś mieć wpływ na to, jak na Twoje dziecko działa korzystanie z komputera/internetu. Skorzystaj z naszych porad, które znajdziesz poniżej:
- Kontroluj przeglądane przez dziecko strony internetowe i instaluj tylko sprawdzone aplikacje. Pomoże Ci to sprawić, aby do pociechy docierało jak najmniej nieodpowiednich treści. Skorzystaj z usługi Chroń dzieci w sieci, która pomoże Ci kontrolować czas spędzany przez dziecko online, a także weryfikować nowe aplikacje na telefonie.
- Pozwalaj tylko na gry dostosowane do wieku dziecka – zawsze sprawdzaj oznaczenia producenta, a dodatkowo samodzielnie weryfikuj każdą grę czy portal.
- Kontroluj czas, który spędza Twoje dziecko w sieci – wspólnie ustalcie dzienny limit minut/godzin i trzymajcie się planu.
- Zapewnij dziecku odpowiednie warunki korzystania z komputera – dobrze dobrane biurko, krzesło i oświetlenie mają duży wpływ na zdrową postawę ciała i wzrok, szczególnie w dobie nauki online.
- Wpajaj dziecku zasady umiarkowanego i rozsądnego korzystania z internetu – pamiętaj, że ustalenia warto poprzeć własnym przykładem.
- Wychowuj dziecko w poszanowaniu dla właściwych postaw etycznych – zapoznaj je szczególnie z pojęciem hejtu i uświadom mu, że w internecie nikt nie jest tak naprawdę anonimowy.
- Stwarzaj możliwości wspólnego spędzania czasu inaczej niż przy komputerze – opracujcie plan zabaw i innych przyjemności, które możecie wspólnie wykonywać po pracy i szkole.
- Rozwijaj zainteresowania dziecka niezwiązane z komputerami –idealnie sprawdzą się szczególnie sport (ćwiczenia w domu) czy muzyka.
Objawy uzależnienia dziecka od internetu
Problemy z koncentracją, senność, gorsze wyniki w nauce, zaniedbywanie obowiązków, pogorszenie relacji ze znajomymi, rezygnacja z dawnych zainteresowań na rzecz internetu - mogą to być poważne oznaki, że dziecko przestaje kontrolować czas spędzany w sieci. Trzeba mu się wtedy uważnie przyjrzeć i zacząć sprawdzać ile czasu spędza w sieci.
Czerwona lampka powinna się zapalić jeśli:
- dziecko spędza większość wolnego czasu w internecie i robi to kosztem innych zainteresowań;
- zaniedbuje obowiązki szkolne i rodzinne, bo ma coś ważnego do zrobienia w sieci;
- zapomina o jedzeniu posiłków, a nawet nie wychodzi do toalety;
- zrywa kontakty z rówieśnikami w realu;
- nie umie powiedzieć ile czasu spędza w internecie albo okłamuje nas w tej sprawie;
- z powodu internetu w domu wybuchają kłótnie i konflikty;
- dziecko jest rozdrażnione lub wręcz agresywne, jeśli nie ma możliwości korzystania z sieci lub gdy staramy się ograniczyć czas spędzany przed komputerem.
*Źródła:
https://mamopracuj.pl/ile-czasu-dzieci-moga-spedzac-przed-monitorem-komputera
https://www.orange.pl/zobacz/dzieci-w-domu/pozytywny-i-negatywny-wplyw-internetu-na-rozwoj-dziecka
Metoda RDI w pracy z dziećmi z autyzmem
Metoda RDI, będąca jedną z nowszych i mniej popularnych metod w Polsce, została stworzona przez dr Stevena Gutstein-a i dr Rachele Sheely. Ta dość ciekawa terapia, oparta na rozwoju więzi i zabawy, skupia się na pracy z dzieckiem z autyzmem w obszarach najsłabiej rozwiniętych. Interesujące jest tu dla mnie wielkie zaangażowanie rodziców, którzy będąc pod nadzorem odpowiedniego konsultanta wyznaczają dziecku poszczególne zadania do realizacji, umożliwiają mu przyswojenie najważniejszych umiejętności społecznych. Tą metodę, podzieloną na dwanaście etapów, można wprowadzać już u 18-miesięcznego dziecka w zależności od jego możliwości rozwojowych. Każde dziecko jest przecież inne, w różnym stopniu zaburzone, wymaga więc indywidualnego podejścia ze strony terapeuty, ze strony opiekuna. Warto zatem wykorzystać aktywność małego pacjenta w zabawie (głównie zabawa w niemowlaka) na jego poziomie funkcjonowania społecznego i emocjonalnego.
Mając na uwadze wszelkie działania terapeutyczne zawarte w tej metodzie chciałabym zaznaczyć, że najpierw powinno się budować odpowiednią relację między opiekunem a dzieckiem opartą na zaufaniu, pełnej akceptacji. Systematyczne odbudowywanie powyższej relacji wyzwala motywację w danej osobie i pozwala na wprowadzenie kolejnych celów przewidzianych w ramach powyższej metody. W celu stworzenia właściwej współpracy między dorosłym a dzieckiem należy zadbać o: dobrą atmosferę, swobodę w wyrażaniu uczuć, nie przyśpieszanie zajęć, zaangażowanie dwóch stron, unikanie używania pytań, zwrócenie uwagi na komunikację niewerbalną. Według mnie w przypadku dziecka nie mówiącego umiejętne używanie gestów odgrywa tu znaczącą rolę, gdyż mały pacjent: uczy się lepszej obserwacji swego opiekuna, nawiązuje lepszy kontakt z otoczeniem, lepiej akceptuje jakiekolwiek zmiany.
Warto dodać, że dzięki tej metodzie realizowanej w środowisku naturalnym maluchów dziecko: uczy się kierować spojrzenie za wzrokiem opiekuna, częściej komunikuje się za pomocą gestów, nabiera zaufania do drugiego człowieka, nabywa proste umiejętności (samodzielne ubieranie się, jedzenie, chodzenie, większe koncentrowanie uwagi na zajęciu, posługiwanie się przedmiotami według ich przeznaczenia), w mniejszym stopniu boi się zmian, uczy się myślenia i radzenia sobie w codziennych sytuacjach życiowych.
Małe dziecko wykonując kilkakrotnie daną czynność widzi, że niejednokrotnie potrafi samodzielnie wykonać powierzone mu zadanie, czuje się usatysfakcjonowane, z ciekawością podchodzi do zmian. Pracując powyższą metodą powinno się w dziecku przezwyciężać strach (zabawy, w których czuje się bezpieczne) oraz wprowadzać takie zabawy, które prowadzą do nawiązania kontaktu wzrokowego z opiekunem (np. wspinanie się malucha na poduszki i jego chwytanie przez rodzica; warunek- może skoczyć, jak spojrzy rodzicowi w oczy). Jeśli dziecko nie chce wykonać jakiegoś zadania, nie należy go zmuszać do jego wykonania oraz nie warto pytać „czemu krzyczysz?”, lecz zaleca się powiedzenie „nie lubię, jak krzyczysz” i zaleca się wielokrotne podejmowanie prób odnośnie realizacji określonego zadania. Moim zdaniem takie terapeutyczne podejście sprawia, iż dziecko szybko znudzi się swoim zachowaniem, przestanie buntować się i podejmie z własnej woli próbę wykonania określonej czynności.
W ramach opisywanej przeze mnie metody zaleca się nie tylko stosowanie w większym stopniu komunikacji niewerbalnej, ale także różnorodnych dźwięków. Jeśli dziecko nawiąże odpowiednią relację z opiekunem i jeśli opanuje podstawowe umiejętności potrzebne do funkcjonowania w otoczeniu, można dopiero ćwiczyć rozróżnianie i nazywanie prostych stanów emocjonalnych (wesoły, smutny, zły, wystraszony). Wprowadzając różne działania w ramach powyższej terapii zwraca się zazwyczaj uwagę na takie czynności i zabawy jak: zabawa w niemowlaka, ubieranie się, przygotowywanie kanapek, wspólny spacer, zakupy, nakrywanie do stołu, wspólne sprzątanie, zabawy przy użyciu klocków, zabawy mimiczne- „lustro”, ćwiczenia naśladowcze, ćwiczenia i zabawy, gdzie dziecko ma możliwość swobodnego wypowiadania się na określony temat, swobodnego opisywania określonego przedmiotu czy obrazka, wspólne zabawy dziecka z opiekunem- w sklep, u fryzjera, w przedszkolu, zabawy typowe dla okresu niemowlęcego („tu paluszek”, „sroczka kaszkę warzyła” itp.), zabawy z wyczuwaniem poszczególnych części ciała, zabawy prowadzące do zwiększenia koncentracji uwagi na danym zajęciu czy prowadzące do lepszego utrzymania kontaktu wzrokowego dziecka z rozmówcą. Rodzic bądź terapeuta nie wykonuje zadania za malucha, ale udziela mu wsparcia w celu samodzielnego zrealizowania przez niego danego zadania.
Opiekunowie stosują odpowiednie ćwiczenia aktywności, w trakcie których uczą dziecko jak nawiązywać kontakty społeczne, umożliwiają mu zdobywanie nowych doświadczeń, uczą otwartości na otaczający świat, uczą podejmowania nowych wyznań. Dziecko stopniowo zaczyna orientować się, do czego służą dane przedmioty czy zabawki oraz coraz chętnie angażuje się w poszczególne aktywności. Wiadomo, iż trzeba wielokrotnie powtarzać dane czynności, systematycznie je utrwalać. Wszelkie działania terapeutyczne podjęte w ramach tej metody niejednokrotnie dają rodzicom dużo satysfakcji czy pozytywnie wpływają na ogólne funkcjonowanie rodziny. Rodzice pragną przecież, aby ich dziecko jak najlepiej funkcjonowało w społeczeństwie, aby w jak najmniejszym stopniu było uzależnione od otoczenia.
Opierając się na tej metodzie warto zatem w pracy z dzieckiem wprowadzać coraz to nowe i bardziej złożone czynności, żeby mogło choć trochę pomyśleć. Według mnie maluch powinien poznawać otaczający go świat i przyswajać dane czynności wielozmysłowo, powinno mu się dostarczyć wielu bodźców, powinno się także zwrócić uwagę na jego żywienie. Moim zdaniem należy rozpowszechniać tą metodę RDI, gdyż pozwala odbudować odpowiednie relacje w rodzinie i zdecydowanie pozytywnie wpływa na funkcjonowanie dziecka w społeczeństwie.
Opracowała mgr Justyna Trzcińska
Jak spędzić ferie zimowe z dzieckiem?
Ferie zimowe z dzieckiem to szansa na zregenerowanie sił, dobrą i beztroską zabawę!
To także czas, kiedy dziecko nie tylko wymaga Twojej uwagi, ale również pragnie spędzić te dwa tygodnie wolnego w radosny i niezapomniany sposób! Jeśli nie jesteś przygotowana na ferie zimowe z dzieckiem pod względem finansowym, możesz zapewnić dziecku rozrywkę, której jedyną ceną jest Twój wysiłek, kreatywność i zaangażowanie! Gotowa na podjęcie wyzwania i spędzenie z dzieckiem dwutygodniowego urlopu? Także i Ty możesz poczuć beztroskę i zrelaksować się, aby potem powrócić do obowiązków i codziennego życia z nową energią! Jeśli nie chcesz wydawać majątku na ferie zimowe z dzieckiem, skorzystaj z naszych sposobów!
Nie wiesz kiedy rozpocząć ferie zimowe z dzieckiem? Sprawdź i bądź czujnym rodzicem!
Jeśli nie jesteś pewna, kiedy dokładnie wypadają ferie zimowe Twojego dziecka i na kiedy wziąć wolne w pracy, możesz to łatwo sprawdzić poniżej. Warto jednak postarać się o kilka dodatkowych dni wolnego wcześniej, aby wszystko dobrze zaplanować i przygotować się na feriowe szaleństwo z dzieckiem!
Spędzasz zimowy relaks z dzieckiem? Poznaj 10 sposobów na niezapomniane i tanie ferie!
W zależności od tego, w jakim wieku jest Twoje dziecko możesz w bardzo prosty sposób namówić je na wspólną zabawę, nawet jeśli zauważysz, że Twój skarb może nie mieć humoru lub woli poleniuchować oglądając bajki lub ulubione seriale. Mimo wszystko, na tym etapie warto wykazać się pomysłowością i zachęcić dziecko do wspólnych działań. Specjalnie dla Ciebie przedstawiamy sposoby najpopularniejszych aktywności, które nie wymagają zbyt dużego nakładu finansowego i pozwolą Ci nie tylko zaznać beztroski, ale również uszczęśliwią Twoje dziecko. Oto dowody, że tanie ferie zimowe są możliwe!
Propozycje dla mniejszych i dla większych pociech:
- Scrapbooking
Scrapbooking to świetny sposób na to, aby wyzwolić w dziecku ducha kreatywności i zająć go na długie godziny! Nie potrzebujesz na początek zbyt wielu artykułów papierniczych, a wszystkie potrzebne rzeczy możesz znaleźć w domu sięgając po stare gazety, koronki, guziki, flamastry, papier kolorowy, ozdobne nożyczki. Przydatne też będą: metki od ubrań, wstążki, stemple z ziemniaków (które możecie wcześniej przygotować). Ta forma kreatywnego zajęcia pozwala nie tylko na poznanie talentów dziecka, ale również umożliwia twórczy rozwój i sprawia, że dziecko może pobawić się w małego artystę. Dzięki zgromadzonym przedmiotom możecie stworzyć nie tylko ramki na zdjęcia (np. ze wspólnego spaceru lub wycieczki), ale również kartki okolicznościowe, albumy przechowujące Wasze najpiękniejsze wspomnienia, notesy na zapiski, a nawet prezenty dla kogoś bliskiego!
- Świetlice i domy kultury w Twoim mieście
Warto, abyś zapoznała się z ofertą domów kultury w miejscu, gdzie mieszkacie bo być może oferowane zajęcia są całkiem ciekawe i mogą spodobać się Twojemu dziecku. To świetna alternatywa dla rodziców, którym brakuje pomysłów na urozmaicenie zajęć z dzieckiem i którzy chcieliby nieco odetchnąć. To także szansa dla tych rodziców, którzy z określonego powodu nie mogą dostać urlopu!
- Gry planszowe
Jeśli zależy Ci na tym, aby wspólne zintegrować się z dzieckiem możesz zaproponować mu grę w monopol (dla starszaków), Rummikub, Dooble oraz różnego rodzaju gry logiczne, karciane, zręcznościowe i rodzinne. To świetna zabawa dla całej rodziny nie wymagająca inwestowania zbyt dużych kosztów. Jeśli nie chcesz kupować nowych gier, możesz zdecydować się na nauczenie dziecka kilku popularnych gier karcianych.
- Lodowiska
Pobyt z dzieckiem na lodowisku to świetna zabawa, ale i okazja do nauki jazdy na łyżwach. Jeśli Twój maluch nie potrafi, zawsze możesz go wtajemniczyć w ten świetny sport. To świetny dodatek do ferii zimowych z dzieckiem. Nie zdziw się, jeśli Twoje dziecko szybko polubi taką rozrywkę w ferie zimowe.
- Czytanie bajek, oglądanie filmów i seriali
To świetne zajęcie, wtedy gdy Twoje dziecko marzy o tym, aby poleniuchować i Ty również potrzebujesz odrobiny relaksu, aby nabrać sił (polecane przy małych rozrabiakach). To też sprawdzony sposób na to, aby zająć dziecko, abyś mogła odetchnąć z ulgą. Jeśli Twój maluch ma zbyt dużo energii to warto pokusić się o zaproponowanie wspólnego oglądania bajek lub filmów., które zna i lubi.
- Wspólne gotowanie
Pomyśl przez chwilę, czy jest coś, czego nie próbowałaś? A może Twoje dziecko nie może Cię doprosić o zrobienie uroczych babeczek? To jest właśnie ten czas, aby pozwolić sobie na kulinarną rozpustę i pobawić się w kucharzy! Wspólne gotowanie zbliża, niezależnie od tego czy Twoje dziecko ma 3 latka czy 10 lat.
- Zaproś znajomych!
Jeśli nadal zastanawiasz się, kiedy Twoje dziecko się zmęczy, bo ma tyle energii i chcesz, aby jakoś ją spożytkowało – zaproś znajomych! Być może inni rodzice również nie mają pomysłu na spędzenie ferii zimowych ze swoimi dziećmi! To świetny sposób, aby zintegrować dziecko z innymi, a przy okazji Ty możesz poznać wielu rodziców. Świetnym pomysłem jest również stworzenie ogłoszenia, aby poznać nowe osoby np. przez Internet. Możecie razem pograć np. w scrabble lub kalambury!
- Wycieczka za miasto
Jeśli nie ma śniegu i wiatru, możecie wybrać się na niezapomnianą rowerową wycieczkę lub zorganizować małą wycieczkę połączoną ze zwiedzaniem. Dziecko na pewno się ucieszy! Jesteś na to gotowa? To prawdziwa chwila relaksu dla całej rodziny!
- Konkursy
Jeśli zapraszasz inne dzieci wraz z rodzicami do Waszego gniazdka, maluchy możesz zaangazować w scrapbooking, aby stworzyły piękne laurki, które będą brały udział w konkursie. To świetny sposób na zajęcie dla dzieci na kilka godzin, podczas gdy Ty możesz porozmawiać z innymi rodzicami.
- Atrakcje w okolicy.
Często w wielu miastach są organizowane bezpłatne atrakcje dla rodziców i dzieci. Dowiedz się co ciekawego dzieje się w Twoim mieście i zrób swojemu dziecku niespodziankę! Dobre humory gwarantowane! Ps. Jeśli w Twoim mieście panuje cisza, urządź bitwę na śnieżki, konkurs na najlepszego bałwana lub zaproponuj pieczenie domowych ciasteczek i ich ozdabianie!
Ferie zimowe z dzieckiem mogą być kreatywne i tanie, co najważniejsze! Bardzo dużo zależy od Twojego zaangażowania i nastawienia, dlatego spróbuj zarazić swoje dziecko pozytywną energią i poświęć mu mnóstwo czasu, a na pewno je uszczęśliwisz!
Nauczyciel wychowania przedszkolnego też człowiek
Oddajecie w jej ręce Wasz największy ukochany Skarb. To właśnie z Przedszkolanką będziecie dzielić się odpowiedzialnością za to, jakie będzie Wasze dziecko. To Ona będzie wycierała mu buzię, przytulała, gdy się przewróci. Błyskawicznie zyska mianoulubionej Pani i stanie się bliska Waszemu dziecku. I drżycie na samą myśl o tym, że Pani z Przedszkola jest bądź co bądź obcym człowiekiem, że nie możecie jej kontrolować, że nie możecie jej wybrać w castingu jak niani. Jak żyć z tą świadomością? A jeśli nie będzie Ona godna opieki nad Waszym Maluchem? Jeśli nie będzie zajmować się nim w identyczny sposób jak Wy?
Uruchom wyobraźnię
Czy Wasze dzieci mają czasem gorszy dzień? Płaczą o byle co, albo każdy najmniejszy problem potrafią wywindować do rangi katastrofy? I denerwują Was tym strasznie…Po gorszym dniu Waszego dziecka marzycie jedynie o rzuceniu się na łóżko i zapadnięciu w sen… Ewentualnie, gdy wybija godzina zero, czyli godzina powrotu Taty z pracy każda minuta jego spóźnienia staje się dla Was nie do zniesienia. Znacie to uczucie, prawda?
A może zdarza Wam się z powodu tak zwanej „sprawy nie cierpiącej zwłoki” dopuścić do sytuacji, że Wasze dziecko zsika się w majtki? Albo coś gorszego? Albo rozsypie ryż? Albo wysmaruje tubkę kremu? Uderzcie się w piersi i przyznajcie się, że i Wam to się zdarzyło nie raz i nie dwa…
Wyobraźcie sobie też sytuację, w której Wasze dziecko nie chce się podzielić, uderzy Was, albo Rodzeństwo, albo inne dziecko w piaskownicy. Przypomnijcie sobie jak Wasze dzieci strzelają focha w sklepie, bo nie chcecie kupić im kolejnej zabawki.
No i koniecznie policzcie ile skarpetek i spinek do włosów wyprowadziło się z Waszego domu do tej krainy szczęśliwości, do której uciekają wszystkie skarpety z kosza na brudy i spinki z półki.
Dodawanie i mnożenie
Teraz wyobraźcie sobie, że nie macie jednego, dwójki czy trojki dzieci…Wyobraźcie sobie, że tych trzylatków po, w trakcie i przed buntem, macie bagatela dwadzieścioro. Czy dociera do Waszej świadomości, że przy takiej ilości małych, wciąż jeszcze niesamodzielnych, co kwadrans musicie iść z którymś do toalety? A może normą dla Was jest jednak godzenie kłócących się o wspólną zabawkę dzieci raz na pół godziny?
Przy takiej ilości dzieci z każdego kąta i co chwilę słychać pytanie, prośbę, potrzebę, chęć i widać nadchodzące zagrożenie.
Ta analiza bardzo zmienia punkt widzenia…Prawda?
Nauczyciel to też człowiek
I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Rozumiem wszystkich Rodziców, którzy mają obawy i którzy zwyczajnie martwią się o swoje dziecko. Kieruje nimi miłość i to normalne.
Nie możecie jednak wymagać od nauczycielek prawdziwych cudów. Znamy Mamy, które robią Paniom w Przedszkolu awantury o zgubione spinki, o brudne kolanka, czy „obwiśniętego” kucyka. I zamiast cieszyć się z tego, że dzieci są uśmiechnięte, radosne, że wspaniale się rozwijają, że nawiązują przyjaźnie i uczą się funkcjonowania w obcym środowisku, urządzają Paniom pogadanki. Mamy te skupiają się na tym, co powierzchowne. Na podstawie nieuczesanej idealnie fryzury oceniają, jak dobrze dziecko jest „zaopiekowane” i często są w tych ocenach niesprawiedliwe! A prawdą jest, że Panie naprawdę świetnie znają każdego swojego podopiecznego i do każdego podchodzą indywidualnie, zachowując zdrowy dystans.
Owe mamy awanturniczki zdają mi później relacje na placu zabaw, jak przebiegała rozmowa z biedną Panią opiekunką, która spinek nie dopilnowała, fryzury nie poprawiła i jak to bardzo One nie mogą już wytrzymać z tych nerwów.
Współczuję i tym Mamom i Pani nauczycielce, która musi tracić czas na takie rozmowy.
Jakże często spotykam się też z zarzutem, że biedne nasze „święte dzieci” wracają z przedszkola i przeklinają, używają obraźliwych przezwisk, albo zaczynają mówić „nie lubię Cię!”. Oczywiście obrywa się za to Pani z Przedszkola, bo nie upomina, bo nie pilnuje, tylko kawkę sobie popija…
Cóż, warto uświadomić sobie, że do państwowych placówek, zwłaszcza w dużych miastach, uczęszczają dzieci z różnych środowisk. I niestety, nie z własnej winy, przynoszą One do przedszkola nie tylko przekleństwa, ale także i agresję.Pani opiekunka nie jest w stanie oduczyć dziecka, nawet przez te 8 godzin tego, czego było ono uczone od niemowlaka. A może by tak przeklinanie ukrócić w domu? I wytłumaczyć własnemu potomnemu, że tak się po prostu nie mówi, a nie dokładać obowiązków Pani i liczyć, że ona naprawi problem patologii społecznej innych oraz naszej osobistej niezaradności?
Rodzice chcieliby, aby dzieci pięknie mówiły wierszyki, tańczyły, śpiewały piosenki, malowały i oczywiście notowały progres nieustający w tych wszystkich czynnościach. Wszak takie właśnie zadanie ciąży na Pani Nauczycielce, nieprawdaż? Nieustający rozwój Waszej pociechy jest wyznacznikiem…
A gdyby tak uświadomić sobie, że na dwadzieścioro dzieci przyprowadzonych do przedszkola – troje ma zły humor, dwoje jest rozpieszczonych do granic możliwości, dwoje jest z rodzin patologicznych i przejawia w zasadzie nieustającą agresję (mówiąc wprost – notorycznie biją inne dzieci i to właśnie wtedy, kiedy Pani przedszkolanka pomaga w toalecie dwóm albo trzem dziewczynkom naraz, by się im pupki nie odparzyły. W tej chwili wspomnijmy jeszcze o tych dzieciach, którym chce się pić, które przez przypadek się zderzyły w zabawie i teraz płaczą i tych które płaczą, bo tęsknią za mamą…Każde z tych dwadzieściorga dzieci ma swoje problemy (inne w zależności od wieku, osobowości, fazy rozwoju, wychowania), a Pani jest jedna i musi wszystko ogarnąć w standardzie najwyższym – identycznym z Twoim standardem.
Pozostaje jeszcze aspekt przystosowania do życia w społeczeństwie. Wierzcie mi, gdy dziecko pójdzie do szkoły, nikt nad jego problemami i potrzebami jakoś szczególnie nie będzie się pochylał (chyba, że będą to sprawy naprawdę poważne). Może więc lepiej by było, żeby od takiej nadmiernej troskliwości dziecko szybko się odzwyczaiło, bo potem może się to skończyć masą traumatycznych przeżyć… Warto pamiętać o tym że Wasze dziecko jest pękiem tylko i wyłącznie Waszego świata, (no ewentualnie świata Dziadków). Reszta świata będzie traktować Wasze dziecko normalnie, jak wszystkich, bez taryfy ulgowej czy szczególnego roztkliwiania się nad jego potrzebami…
I tak też będzie w Przedszkolu.
I będą też choroby.
To też normalne! Nie łudźcie się, że Wasze dziecko przejdzie przez pierwszy rok Przedszkola bez infekcji. Ale musicie pamiętać, że wirusy krążą po świecie. I że jak wyjdziecie z dzieckiem do sklepu to wirusy też tam będą, bo one nie mieszkają tylko w Przedszkolu! A Panie Nauczycielki nie mogą ich poprosić, by nie atakowały dzieci (a już w szczególności Twojego dziecka!). To nie jest wina Opiekuna, że Twoje dziecko jest chore, a zwyczajnie jego słabszej odporności…lub tego, że jest wrażliwsze niż reszta…
Jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności?
Warto zadbać o to, aby rozmowa o niepełnosprawności nie przebiegała w nerwowej atmosferze. Pamiętajmy, że to my, dorośli, utożsamiamy niepełnosprawność z chorobą, nieszczęściem i cierpieniem, a dzieci nie są obciążone tymi negatywnymi emocjami. W czasie rozmowy skupmy się na faktach i przekazujmy informacje sprzyjające integracji.
Dzieci pytają o kwestię niepełnosprawności w momencie pierwszego spotkania z osobą z dysfunkcją. Pamiętajmy, żeby nie starać się uciszać dziecka ani nie odwracać jego uwagi, tylko zareagować spokojnie.
Zdarza się, że rodzice czują się skrępowani, kiedy dziecko dopytuje, dlaczego ktoś wygląda inaczej albo dlaczego jeździ na wózku. Odciągają uwagę malucha, każą mu mówić cicho lub przestać zadawać pytania. W ten sposób sami prowokują sytuację pełną napięcia, w której dziecko zaczyna coraz głośniej domagać się wyjaśnień i nie rozumie, czemu nie może ich uzyskać. Napotkana osoba widzi, że staje się obiektem zainteresowania, a całe zdarzenie przestaje być komfortowe dla wszystkich uczestników.
W spontanicznej sytuacji skupmy się na przekazaniu dziecku najważniejszych informacji. Powiedzmy, że pani porusza się na wózku i robi zakupy tak jak my. Ktoś przemieszcza się na nogach, a ktoś na wózku. Podkreślmy pozytywy, mówiąc popatrz jak pani świetnie sobie radzi na swoim wózku.
Od czego zacząć rozmowę?
Warto wytłumaczyć dziecku znaczenie słowa niepełnosprawność. W przedszkolach, rozmowę o niepełnosprawności zaczynajmy od pytania: co rządzi naszym ciałem? Dzieci odpowiadają, że głowa, a w niej nasz mózg. Mówimy przedszkolakom, że czasami zdarza się tak, że ciało nie chce słuchać poleceń, które wydaje mózg. A to skutkuje tym, że ktoś może nie móc ruszać ręką lub nogą, może nie widzieć lub nie mówić. Specjalnie ułożona jest dla dzieci taka definicja, aby odejść od słowa choroba. Wielu rodziców na pytanie dziecka dotyczące spotkanej osoby z dysfunkcją odpowiada na przykład „pani jest chora”, a to rodzi skojarzenie: „aha, chora, lepiej się nie zbliżać”, które nie sprzyja integracji.
Kiedy i gdzie najlepiej rozmawiać z dzieckiem na temat tolerancji?
Najlepiej działać naturalnie, kiedy pojawi się konkretna sytuacja, bez zbędnego stresu i na pewno nie w napiętej atmosferze. Pretekstem do rozmowy może być np. spotkanie osoby niepełnosprawnej w czasie spaceru, w sklepie i w innych codziennych okolicznościach. Okazją może stać się także lektura książki czy program telewizyjny.
Jak rozmawiać z dzieckiem?
- Dopasuj język do wieku dziecka. Zadbaj o to, by był dla malucha zrozumiały.
- Formułuj jasne i konkretne komunikaty, pozbawione negatywnych lub skrajnych emocji.
- Zawsze mów prawdę i uczciwie odpowiadaj na pytania dziecka.
- Dostarczaj mu informacji o przyczynach i skutkach danego zagadnienia bez koloryzowania i przeinaczania faktów.
- Tłumacz w prostych słowach, co osoba z niepełnosprawnością może robić inaczej, np. osoba na wózku jeździ windą, a nie chodzi po schodach.
- Podkreślaj, że osoby z niepełnosprawnością mogą inaczej wykonywać pewne czynności, ale to tacy sami ludzie jak reszta społeczeństwa.
- Naucz dziecko, jak może pomóc w konkretnej sytuacji.
- Wykorzystaj wyobraźnię dziecka – poproś malucha, żeby choć na chwilę zamknął oczy lub zatkał uszy. To pozwoli mu lepiej zrozumieć, jak odczuwają świat osoby z niepełnosprawnością.
Dzieci obserwują nas cały czas, bądźmy dla nich wzorem. Nie pokazujmy im negatywnych emocji, nie unikajmy kontaktu wzrokowego z osobami z niepełnosprawnością w sytuacjach, kiedy kilka prostych zdań może wyjaśnić malcowi całą sytuację. Zachowujmy się naturalnie, a wtedy tak będą zachowywać się też nasze dzieci.
PAMIĘTAJ!
Na zachowanie dziecka największy wpływ ma rodzina. To w domu uczy się ono określonych postaw, kształtuje swój charakter i obserwuje sposób postępowania. Jeżeli Ty będziesz otwarty na ludzi, Twoja pociecha będzie zachowywać się podobnie. Jeżeli chcesz dodatkowo wzmocnić dobre zachowanie malucha, warto powiedzieć mu, że podobała Ci się jego wspólna zabawa np. z chorym czy niepełnosprawnym kolegą. Podkreślaj swoją dumę z tego, jak pomocne, wrażliwe i otwarte potrafi być Twoje dziecko.
Uczmy najmłodszych, że nie ma nic złego w tym, iż ludzie są różni i mają cechy charakterystyczne - na przykład okulary, piegi, rude włosy, wózek inwalidzki czy aparat słuchowy. To zaowocuje w przyszłości - dziecko będzie potrafiło zachować się odpowiednio w różnych sytuacjach życiowych. Przekonajmy się, że z pozoru trudna rozmowa może okazać się dla dzieci po prostu kolejną odsłoną w poznawaniu świata.
Warto rozwinąć temat w zabawie, np.:
- kalambury - uświadamiają, że możliwa jest komunikacja bez użycia mowy,
- odgadywanie nazwy przedmiotów z zamkniętymi oczami, wyłącznie za pomocą dotyku pokazuje, że widzieć można nie tylko oczami,
- poznawanie alfabetu Braille’a i szukanie napisów w tym języku np. na opakowaniach po lekach, pokazuje, jak niewidomi czytają,
- skakanie na jednej nodze, pomaga wczuć się w rolę niepełnosprawnego fizycznie,
- rysowanie z utrudnieniem w rękawicy kucharskiej i wiele innych.
Rozmawiamy z dziećmi, jak to jest wykonywać pewne czynności trochę inaczej. Podkreślajmy, że mimo trudności udało im się zrealizować zadania i wszyscy razem się bawili.
Chcemy, aby dzieci zrozumiały, że bez względu na ograniczenia każdy z nas może mieć przyjaciół i marzenia!!!
Zaczerpnięte z sieci
"Nie mów dziecku, że jest najlepsze i mądrzejsze od innych"
8 zasad wychowania według nauczyciela
Choć relacje rodziców i nauczycieli nie zawsze układają się bezboleśnie i sielankowo, to współpraca pomiędzy nimi jest bardzo ważna - w końcu stawką jest dobro małego człowieka. Obu stronom chodzi (a przynajmniej tak być powinno) mniej więcej o to samo - by dziecko rozwijało się harmonijnie, dobrze i bezkonfliktowo bawiło w grupie rówieśników i poszerzało swoją wiedzę i umiejętności. Komunikacja pomiędzy rodzicami a wychowawcą jest bardzo istotna, ale nie zawsze udaje się pewne rzeczy przekazać wprost, bez obawy, że zostanie to źle odebrane. Dzisiaj zbieram całą swoją odwagę i jako nauczyciel śmiało mówię o tym, co każdy rodzic wiedzieć powinien.
1. Twoje dziecko jest wyjątkowe
Nie porównuj go z kolegą z grupy, córką sąsiadki, a nawet własnym rodzeństwem. Może twój syn nie ma samych piątek jak Marek czy Halinka, ale biega najszybciej w klasie i jest urodzonym kapitanem drużyny. Może twoja córka wcale nie marzy o lalce Barbie jak jej siostra, ale wolałaby pobawić się dinozaurami. Nie ma na świecie dwóch takich samych osób, różnimy się wyglądem, zainteresowaniami, zdolnościami i predyspozycjami - po prostu to zaakceptuj.
2. Nie musisz chwalić i nagradzać za wszystko
Każdy lubi dostawać prezenty i słyszeć pochwały na swój temat, ale nawet i z tym nie można przesadzać. Utwierdzanie dzieci w przekonaniu, że są najlepsze, najszybsze, najmądrzejsze i zawsze stoją na podium wyżej od innych, nie jest dla nich dobre. Dlaczego? Bo gdy w przedszkolu albo szkole dziecko zetknie się z jakimś problemem, sytuacją, w której nie będzie najlepszy, na pierwszym miejscu, może mieć trudności z poradzeniem sobie ze swoimi emocjami i przegraną. Chwalić - tak! Ale tylko mądrze.
3. Nie musisz krytykować i oceniać wszystkiego
Na wszystko potrzeba czasu, zanim dziecko czegoś się nauczy i zdobędzie jakieś umiejętności będzie popełniać błędy, mylić się, a czasami przegrywać i odnosić porażki. Droga do sukcesu często prowadzi właśnie przez błędy i niepowodzenia - najważniejsze, by po każdym podnieść się, otrzepać kolana, naprawić go i iść dalej. Krytykowanie i ocenianie wszystkiego nie jest formą motywacji, raczej zadziała przeciwnie - dziecko z obawy przed krytyka przestanie próbować i stanie się bierne.
4. To ty jesteś szefem i ustalasz zasady
I musisz to sobie uświadomić jeśli chcesz, by zrozumiało to twoje dziecko! Twój czterolatek nie może decydować o tym, kiedy idzie spać, jak długo będzie oglądać telewizję albo czy w ogóle pójdzie dzisiaj do przedszkola. Zasady nie oznaczają tłamszenia dziecka - one dają mu bezpieczeństwo, pokazują, co jest dobre, a co złe i uczą życia z innymi.
Może zainteresować cię także: 5 rzeczy, które mogą dziwić rodziców przedszkolaków, ale nie powinny ich (od razu) martwić.
5. Nie wierz we wszystko, co opowiada twoja pociecha
A my nie będziemy wierzyć we wszystko, co mówi nam o tobie. Dzieci czasami zniekształcają wydarzenia, nie rozumieją kontekstu, zganiają winę na kogoś innego by wybielić siebie lub dopowiadają niektóre fakty. W każdej historii są dwie strony, więc śmiało, zapytaj, poproś o wyjaśnienie i wysłuchaj, co mają do powiedzenia inni.
6. Twoje dziecko zrobi tak, jak ty robisz, nie jak powiesz
Bo przykład idzie z góry. Możesz codziennie urządzać pogadanki na temat tego, jak należy postępować i zachowywać się, ale i tak ważniejsze od nich będzie to, co sam zrobisz i pokażesz. Wszak nie słowa się liczą, a czyny!
7. Twoje dziecko stać na więcej niż myślisz
Przedszkolak może sam się ubierać i rozbierać, jeść posiłek, sprzątać swoje zabawki, nakryć do stołu. Starsze dzieci powinny mieć swoje obowiązki w domu, mogą przygotować nieskomplikowany posiłek, samodzielnie odrabiać lekcje, robić zakupy w osiedlowym sklepie. Może nie będzie tak dokładnie i tak szybko, jak wtedy, gdy robisz to ty, ale powierzenie dziecku zadań rozwija ich poczucie sprawstwa, niezależność i pewność siebie. Ciągłe wyręczanie uczy tylko bezradności.
8. To Ty jesteś dla niego najważniejszy!
I to twoim zadaniem jest wychowanie. Nie zrzucaj tego obowiązku na innych, nie unikaj wspólnie spędzanego czasu, nie uciekaj od swojego dziecka. Nawet jeśli w żłobku, przedszkolu albo szkole jest super, panie są miłe, a maluchowi nie dzieje się nic złego, to i tak nic nie zastąpi mu rodzinnego domu i czasu spędzonego z mamą i tatą.
Źródło: Internet
Gdy dziecko płacze w przedszkolu.
Rozpacz dziecka przyprowadzonego do przedszkola budzi u rodziców niepokój i żal. Niejednokrotnie rodzice sami płaczą i w trosce o swoje pociechy zabierają je do domu, rezygnując ze swojej pracy i z wcześniejszych planów. Zdarza się, że stoją pod salą, oczekując, aż dziecko przestanie popłakiwać lub wracają po jakimś czasie, by niezauważenie sprawdzić, czy ich synek lub córka są już spokojni. Czy to dobra metoda?
Podstawowy problem w tej sytuacji leży po stronie rodzica, a nie świeżo upieczonego przedszkolaka. Zauważmy, że dzieci od chwili narodzin komunikują swoje potrzeby płaczem, z czasem zaczynają wykorzystywać płacz, by coś osiągnąć np. żądają bujania, noszenia itp. Uczą się więc, że płaczem można zdobyć to, czego pragną. Najczęstsze postawy rodziców to zaangażowanie; są przejęci, obecni i starają się zrobić wszystko, aby dziecko nie płakało. Jest to zrozumiałe zachowanie wynikające z troski, jednak najczęściej staje się źródłem licznych błędów rodziców, które są przyczyną ich bezradności i skutkują problemami w wychowaniu.
Każdy z nas był kiedyś „dzieckiem swojej mamusi” czy tatusia, ale też każdy musiał zacząć funkcjonować w grupie. Wszyscy się tego nauczyliśmy i nie płaczemy w nowej pracy, grupie na szkoleniu, na studiach czy w innych społecznościach (jeśli nie dzieje nam się nic złego)
Czego nie należy robić:
- Nie żądaj od dziecka obietnicy: nie będziesz płakał, prawda? Obiecaj mi to! Jeśli dziecko będzie płakało przy rozstaniu, to staraj się mu pokazać, że to nie jest nic złego. Inaczej nauczy się, że płacz sam w sobie jest zły, tymczasem nie jest. Jeśli rodzice będą dawali dziecku do zrozumienia, że płacz to coś złego, tym bardziej dziecko będzie płakało, zlęknione, że sprawia rodzicom zawód.
- Nie obiecuj nagród: jak nie będziesz płakał, to kupię ci nową zabawkę! Dziecko zacznie wykorzystywać tę obietnicę oraz zobaczy, że to, aby nie płakało, jest bardzo ważne dla rodzica.
- Staraj się nie rozmawiać o płaczu z dzieckiem: płakałeś dzisiaj? Jak często? To kolejny sygnał podkreślający, że płacz jest bardzo ważny i przypominający dziecku te przykre zdarzenia.
- Nie zabieraj dziecka z przedszkola tylko dlatego, że płakało przez cały ranek. Ono uczy się w ten sposób, że płaczem może spowodować powrót do domu. To narzędzie manipulowania rodzicami.
- Nie pokazuj przedszkola, jako miejsca, do którego chodzi się z przymusu. Nie mów dziecku: przykro mi, ale musisz tam chodzić, nie mamy innego wyjścia. Dajesz mu do zrozumienia, że to nie jest miejsce przyjemne, lecz ostateczność, nie ma innego wyjścia, gdyż rodzice muszą chodzić do pracy.
- Nie bój się rozstania z dzieckiem, jemu nie jest tam źle.
Główny problem masz ty, bo wydaje ci się, że dziecku jest tam źle i to ty nie możesz pogodzić się z rozstaniem. Myślisz, że jesteś złym rodzicem i robisz mu krzywdę. Tymczasem to normalne, że dziecko płacze w nowym miejscu, jeśli nie ma w nim rodzica – do tej pory zawsze obecnego. Ten stan minie, ale zasadniczo to ty musisz sobie z tym poradzić, dziecku będzie łatwiej.
Nie bój się porozmawiać ze specjalistą, jeśli masz z tym kłopot. Jeśli dostrzegasz, że nie możesz sobie poradzić z rozstaniem i płaczem dziecka, udaj się do specjalisty. Podobnie, jeśli płacz dziecka nie ustępuje przez dłuższy czas. Warto porozmawiać z psychologiem.
Co robić, aby dziecko nie płakało?
- Trzeba budować pozytywny obraz przedszkola, pokazując je dziecku jako miejsce zabawy, bardzo atrakcyjne ze względu na kolegów i koleżanki oraz nowe możliwości zabaw.
- Rozstawaj się z dzieckiem możliwie w tych samych porach i z uśmiechem na twarzy.
- Aby mogło się zaaklimatyzować w nowym miejscu i nie czuło się samotne, zaproponuj mu zabranie z sobą przytulanki.
- Gdy dowiesz się, że dziecko płakało, porozmawiaj z nim, pokazując jak wiele traci nie bawiąc się z innymi.
- Myśl o pobycie dziecka w przedszkolu jak o rozrywce, urozmaiceniu jego.
- Porozmawiaj z nauczycielką, niech odpowie na twoje pytania oraz wyjaśni wszystko, co budzi twoje wątpliwości.
Pamiętaj, że dziecko uczy się od ciebie wielu zachowań i od ciebie przejmuje sposoby postrzegania przedszkola. Ty pomyśl o nim pozytywnie, pozwól sobie na rozstanie z dzieckiem, a jego płacz minie, szybko zacznie dostrzegać to miejsce jako atrakcyjne dla siebie.
Źródło: Internet
Inne w domu, inne w przedszkolu
Bywa, że w czasie rozmów indywidualnych nauczycielki z rodzicami wychodzi na jaw, że dziecko zupełnie inaczej zachowuje się w domu a inaczej w grupie przedszkolnej.
Rodzice i nauczycielka mogą odnieść wtedy wrażenie, że rozmawiają o dwóch zupełnie innych osobach; okazuje się bowiem, że dziecko ciche i spokojne w domu – w przedszkolu za żadne skarby nie chce podporządkować się grupowym zasadom. Bez przerwy protestuje albo zaczepia inne dzieci. Można sobie wyobrazić zdziwienie mamy, gdy słyszy od nauczycielki, że to właśnie jej grzeczne w domu dziecko – „rozkłada pracę w grupie”. Bywa też odwrotnie; mama nie może się nadziwić, że jej dziecko słucha pani, grzecznie się bawi, chętnie pomaga pani i innym dzieciom, sprząta po sobie zabawki! W domu natomiast „ nie ma na niego sposobu”, zazwyczaj ma odmienne zdanie niż rodzice, rzadko ma ochotę na wykonywanie prac porządkowych ze swoimi zabawkami.
Zarówno rodzice jak i nauczycielka często interpretują taką różnicę w zachowaniu dziecka jako wynik nieodpowiedniego postępowania tej drugiej strony. Rodzice zapewne z oburzeniem podejrzewają wymuszanie posłuchu za pomocą lęku, a wychowawczyni podejrzewa rodziców o nadmierne rozpieszczanie i wyręczanie dziecka w domu.
Teoretycy wychowania wzywają tu do ujednolicenia wymagań wobec dziecka adekwatnie do jego wieku, przez wszystkich, którzy się nim zajmują. W wielu kwestiach zasadę tę trudno podważyć. Z pewnością widok babci, która mimo bólu w krzyżu schyla się do stóp wnusia, choć on już od kilku lat radzi sobie z wiązaniem butów (gdy musi), nie jest widokiem budującym. Ale cóż - już takie wyjątkowe i kochane są te nasze babcie, którym ciągle się wydaje, że wnusio jest nadal rocznym maleństwem.
Nasz zdrowy rozsądek potrafi jednak wyjaśnić tę sytuację. Przecież mama, czy babcia pełnią inną rolę w życiu dziecka niż pani z przedszkola. Także i sytuacja w domu jest inna niż w przedszkolu. Tylko pozornie słuszne wydaje się, by oczekiwać od dziecka tego samego w obu sytuacjach. Nawet człowiek dorosły wymaga od siebie sprostania pewnym regułom w pracy, a zwalnia się z nich w domu. Każdemu z nas potrzeba sytuacji, w której możemy się sprawdzić, ale pod warunkiem, że w innych warunkach będziemy mogli mniej się starać i trochę rozluźnić, a nawet popełnić jakiś błąd. Nawet dwulatek potrafi się nauczyć, że co innego wolno przy mamie, co innego przy babci.
Podporządkowanie się poleceniom wychowawczyni, normom grupy czy powstrzymywanie się od kapryszenia wymaga od dziecka już pewnej dojrzałości.
Niektóre z hałaśliwych, przekornych przedszkolaków to dzieci, które walczą w ten sposób o swoją indywidualność. Pragną one za wszelką cenę, nawet cenę kary, odróżnić się od pozostałych dzieci. Czują się zaniepokojone tym, że wszystkie zabawki w sali są wspólne. Jest to dla nich ogromny chaos, jeśli świata nie da się uporządkować na rzeczy „moje” i „nie moje”. Ich dramat polega na tym, że wolą być nie lubiane i karane niż traktowane jak wszystkie inne dzieci w grupie. Przeżywają bowiem wtedy niepokój, że są niezauważane, nieważne, niemal nie istnieją. Wydaje im się, że w grupie zatraca się ich indywidualność, odrębność. Takiemu dziecku można pomóc, pozwalając możliwie najczęściej decydować po swojemu. Na przykład pozwólmy mu samodzielnie wybrać ubranko do przedszkola, sok na półce w sklepie, książkę, której chciałoby posłuchać na dobranoc. Dużą rolę może tu odegrać włącznie dzieci do „prac kulinarnych” lub plastycznych. Jest to okazja, aby dziecko wykazało swój temperament, pomysłowość. Nabiera też pewności, że nie wszystko zależy od dorosłych. Po jakimś czasie dziecko poczuje się pewniej i zacznie szukać naturalnej przyjemności w przynależeniu do grupy innych dzieci. Chłopiec będzie chciał z innymi kolegami budować z klocków, a dziewczynka wspólnie z innymi będzie bawiła się w dom.
Bywa też odwrotnie, że dziecko w domu wobec rodzeństwa agresywnie walczy o swoją indywidualność, natomiast w przedszkolu jest spokojne, wyciszone, opanowane – wręcz grzeczne.
Część dzieci, zupełnie jak dorośli w pracy, znajduje w przedszkolu jakąś odskocznię od domowych napięć. Dziecko przecież przeżywa dużo bardziej, np. napięcie między rodzicami lub chorobę kogoś najbliższego. To tylko nam dorosłym wydaje się, że dziecko jest małe i „ono tego nie rozumie”, tymczasem dziecko jest doskonałym obserwatorem i rozumie więcej niż myślimy. A że czasem dziecko nie umie wytłumaczyć co dookoła jest „nie tak”, jego lęk wzrasta, odczuwa ono jakieś zagrożenie.
Jest więc dużo powodów, dla których zachowanie dziecka w domu może być zgoła różne niż w przedszkolu. Jeżeli różnica w zachowaniu jest rażąca może być to sygnał czegoś niepokojącego. Dziecko wysyła nam informację, że w którymś z tych miejsc jest mu zbyt trudno. Takim trudnym miejscem może też być dom.
Pamiętajmy jednak o tym, aby dać dziecku możliwość odreagowania, odpoczynku. W domu niech odpocznie od przedszkola i odwrotnie. Oczywiście jeśli dziecko takiego odreagowania wymaga. Przecież my dorośli też wymagamy odpoczynku po pracy w zaciszu domowym, a praca pozwala nam zapomnieć o domowych kłopotach. Podobnie jest z dziećmi.
Jeśli nie popadamy w skrajność, mając w domu nieco inne wymagania niż w przedszkolu, uczymy dziecko elastyczności i adekwatnego odróżniania wymogów sytuacji.
Sposoby przygotowania dziecka do przedszkola
- Czytanie opowiadań, których bohaterowie chodzą do przedszkola.
- Oglądania Domowego Przedszkola w TV z odpowiednim komentarzem.
- Rozmowy o przedszkolu ze znajomym dzieckiem, które lubi chodzić do przedszkola.
- Opowieści rodziców jak to było, gdy oni chodzili do przedszkola.
- Uświadomienie dziecku zalet przedszkola – wielu nowych kolegów do zabawy, dużo zabawek, wychowawczyni, która zna ciekawe zabawy, wierszyki i piosenki, (ale bez przesady, nie chcemy przecież, żeby potem się rozczarowało).
- Poinformowanie dziecka, dlaczego będzie chodzić do przedszkola, (np. bo mama musi iść do pracy i rodzice zdecydowali, że w przedszkolu dziecko będzie miało najlepszą opiekę; niektóre dzieci przyjmują argument, że mama chodzi do pracy, tata chodzi do pracy i dziecko ma swoją pracę, czyli przedszkole).
- Wspólne kupowanie wyprawki dla przyszłego przedszkolaka.
- Ćwiczenie z dzieckiem samoobsługi! Dotąd było tak, że mama lepiej znała potrzeby dziecka niż ono same, reagowała nie tylko na słowa, ale i na gesty. W nowej sytuacji dziecko często ma problem żeby wyartykułować swoje potrzeby, dlatego ważne jest, aby umiało (a chociaż podejmowało próby), by je zaspokoić. Dużo łatwiej adaptują się dzieci samodzielne, niż te zależne od dorosłych.
- Uczestniczenie w zebraniu rodziców nowo przyjętych dzieci (w wielu przedszkolach panuje dobry zwyczaj ich organizowania). Jest to świetna okazja, aby się wzajemnie poznać, zebrać informacje o dzieciach i życiu przedszkola. Dobrze byłoby nawiązać kontakt z rodzicami innego dziecka z tej grupy i zapoznać bliżej swoje pociechy. Gdy dziecko wchodząc do nowej grupy rówieśników i zna, chociaż jedną osobę, może mu to bardzo ułatwić te pierwsze trudne dni.
Dziecko powinno być przygotowywane stopniowo, nie róbmy wszystkiego na raz, rozciągnijmy ten proces w czasie, aby mogło oswoić się z myślą o tym, że pójdzie do przedszkola.
Czy dziecko dojrzało do pójścia do przedszkola ?
Zazwyczaj dzieci osiągają tę dojrzałość między 3 a 4 rokiem życia. Zależy to od tempa ich indywidualnego rozwoju oraz doświadczeń.
Zdarza się, że najbliższe osoby (babcia, mama) swoim zachowaniem przeszkadzają dziecku w osiągnięciu dojrzałości.
Dziecko dojrzało do pójścia do przedszkola gdy:
- dobrze znosi nieobecność mamy (zostaje pod opieką innych członków rodziny lub znajomych osób);
- z własnej inicjatywy oddala się od mamy, nie trzyma się kurczowo jej spódnicy (na spacerze odchodzi daleko nie oglądając się na mamę, potrafi samo odnaleźć drogę do domu);
- potrafi wykonać proste czynności samoobsługowe – zgłaszanie potrzeby fizjologicznej i samodzielne korzystanie z toalety, mycie rąk, podciąganie rajstop, zakładanie koszulki i luźnego sweterka, rozpoznawanie swoich ubrań, samodzielne jedzenie łyżką i picie z kubeczka.
Czego rodzice robić nie powinni czyli pierwsze dni w przedszkolu
Pierwsze dni w przedszkolu wiążą się zwykle z zachwianiem poczucia bezpieczeństwa. Dziecko boi się nie tylko tego co go spotka, ale przede wszystkim tego, że mama nie wróci. Dlatego dobrze jest przez pierwsze dni zabierać dziecko nieco wcześniej, jeśli to możliwe - po obiedzie, jeśli nie- zaraz po podwieczorku. Bardzo stresująca jest dla malucha sytuacja, gdy większość dzieci poszła już do domu, a on jeszcze nie.
Czego rodzice robić nie powinni:
- Straszyć dziecko przedszkolem ("Poczekaj no, już pani w przedszkolu nauczy cię porządku !").
- Posyłać do przedszkola dziecka, które nigdy dotąd nie zostawało bez mamy - taki początek skazany jest z góry na niepowodzenie.
- Zaglądać po pożegnaniu do sali, by sprawdzić czy dziecko się bawi. Jeśli nasza pociecha to zauważy, resztę dnia spędzi przy drzwiach, bo skoro mama zajrzała raz, to może jeszcze raz zajrzy.
- Dzwonić do przedszkola z pytaniem jak sobie radzi nasza pociecha. Zwykle jest tak, że rodzice niepokoją się dużo bardziej niż ich dzieci. Dziecko po 10 - 15 minutach rozgląda się wokoło i zaczyna bawić, za to mama bardzo zdenerwowana dzwoni kilkakrotnie do przedszkola, by się upewnić, jakie jest samopoczucie jej dziecka. Każdy telefon to konieczność wyjścia z sali wychowawczyni, a więc dodatkowe zachwianie i tak już mocno nadszarpniętego poczucia bezpieczeństwa.
- Poddawać się ! Jeśli rodzice wzruszeni łzami bądź zdenerwowaniem i tupaniem swojej latorośli zdecydują się zostawić dziecko,, jeszcze tylko dzisiaj" w domu, jest to sygnał dla małego inteligenta, aby jeszcze bardziej demonstrować swoje niezadowolenie. Zwykle jest tak, że jedno ustępstwo rodzica sprawia, że wcześniej czy później dziecko postawi na swoim i zostanie w domu na dłużej.
Pamiętaj, że nawet, jeśli znajdziesz idealne przedszkole i dobrze przygotujesz dziecko, i tak Twój maluch ma prawo wyrażać sprzeciw i niezadowolenie - w końcu w jego życiu zaszła radykalna zmiana i potrzeba czasu, aby ją zaakceptował.
Jeśli przetrwacie pierwszy miesiąc, dalej będzie już z górki i tylko patrzeć jak Twój maluch z przejęciem opowie Ci o swych pierwszych przyjaźniach.
Pierwsze dni w przedszkolu
My - rodzice w miarę możliwości bądźmy spokojni i zdecydowani, nasz niepokój może udzielić się dziecku.
- Dajmy dziecku ukochaną maskotkę w rękę. Dobrze jest też przypiąć dziecku plakietkę z imieniem, na pewno poczuje się lepiej, gdy pani zwróci się do niego Kasiu lub Stasiu, niż dziewczynko czy chłopczyku.
- Drogę do przedszkola możemy odbyć ze znajomym dzieckiem chętnie chodzącym do tego samego przedszkola.
- Powiedzmy dziecku, kiedy i kto po nie przyjdzie, zapewnijmy je o naszej miłości. I o tym, że nie zostaje tu do nocy, że na pewno mama go odbierze.
- Pożegnajmy się z dzieckiem już w szatni, szybko, i bez łez.
- Przyjdźmy po dziecko punktualnie i wręczmy mu mały prezent z okazji zostania przedszkolakiem.
- Chwalmy dziecko za jego dzielność i umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji. Jeśli dziecko bardzo płakało, powiedzmy mu, że wszyscy ludzie denerwują się trochę i boją robiąc coś pierwszy raz, ale po kilku dniach czują się pewniej – tak będzie i z nim.
Okres adaptacji przebiega różnie, jedno dziecko po tygodniu ma już najgorsze za sobą, inne swój trudny czas zaczyna dopiero po miesiącu (i to też jest normalne) - bo dopiero wtedy zrozumiało i w pełni odczuło, że pewien etap skończył się bezpowrotnie, a ono wolałoby żeby było tak jak dawniej.
Wymagania jakie stawia przedszkole w zakresie samoobsługi sprowadzają się do:
- komunikowania potrzeb fizjologicznych,
- umiejętności zdjęcia i podciągnięcia majteczek,
- korzystania z papieru toaletowego,
- umiejętności umycia rąk mydłem i wytarcia w ręcznik,
- umiejętności samodzielnego jedzenia (posługiwania się łyżką i widelcem) a także gryzienia !
- samodzielnego ubierania i rozbierania się dziecka (przynajmniej podejmowania takich prób).
Poczytaj mi mamo czyli jak czytanie bajek dzieciom wpływa na ich emocjonalny rozwój.
Współczesna szkoła i nauczyciele w niej pracujący wprowadzają dziecko w świat lektur poszukując coraz to nowych sposobów zainteresowania książką i przygotowania świadomego odbiorcy dzieł literackich. Jeżeli dziecko nie zaspokoi podstawowych potrzeb wynikających z wrodzonej ciekawości świata dzięki książce - zwyciężą groźni konkurenci czytania - film i telewizja. Ważnym jest aby przygotowanie dzieci do samodzielnego czytania i korzystania z literatury jako źródła wiedzy, przeżyć i emocji rozpoczęło się jak najwcześniej. Ogromną rolę odgrywają w tym procesie rodzice, jako osoby wspomagające wszechstronny rozwój dziecka. To czytanie właśnie staje się jednym ze sposobów na umiejętne wspomaganie tego rozwoju.
Nie sposób przytoczyć tutaj wszystkich zalet jakie płyną z pięknej tradycji czytania dziecku bajek na dobranoc. Zaleta pierwsza - wzór pięknej mowy - niejednokrotnie przecież na co dzień posługujemy się gwarą. Nasze dziecko idąc do szkoły ma problemy z prawidłową mową. Czytając teksty dostosowane do wieku i potrzeb dziecka dajemy mu przykład prawidłowego budowania zdań i wypowiedzi.
Zaleta druga - koncentracja. Dziecko któremu czytano w dzieciństwie bajki potrafi lepiej skupić się w czasie zajęć w szkole, łatwiej się wypowiada, jego mowa jest płynna, buduje poprawniejsze składniowo zdania. Dzięki różnorodności tekstów mały "słuchacz"posiada bogaty słownik (czynny i bierny) ma również lepiej wykształconą pamięć słuchową i wzrokową (o ile czytane teksty były bogato ilustrowane). Wielu psychologów wskazuje również na rozwój dziecięcej wyobraźni dzięki słuchanym bajkom.
Poza wymienionymi zaletami wypływającymi z czytania dzieciom książek należy zwrócić uwagę na jego rolę w kształceniu emocjonalnym. Czytając teksty nasycamy je emocjonalnie pomagając im poprzez naszą interpretację odczytywać i wyrażać emocje zawarte w tekście. Im młodsze dziecko tym łatwiej utożsamia się z bohaterami bajek wchodząc często w ich rolę. Uwidacznia się to w bezpośrednich reakcjach dziecka i w późniejszych zabawach oraz rysunkach. Czytając dobrze dobrane bajki stwarzamy sytuację w której kształtuje się wyobraźnia dziecka uwarunkowana emocjami pojawiającymi się podczas słuchania. Czytając bajki mamy nieograniczony wpływ na dobór tekstów, które pomogą dziecku w interpretowaniu różnych sytuacji życiowych.
Przytoczę tu słowa francuskiego psychologa Francoise Dolto autora znanych książeczek z serii Kamyczek.
"We wszystkim co małe dzieci widzą i robią potrzebna jest im obecność kogoś, kto będzie im mówił czego doświadczają zanim tego całkowicie doświadczą. W ten sposób dzieci poznają słowa, które są im potrzebne aby interpretować własne środowisko."
Przeznaczone dla dzieci pozycje książkowe przedstawiają ten sam rodzaj emocji jakie towarzyszą im w codziennym życiu. Dzieci słuchając czytanych przez rodziców tekstów rozpoznają siebie w sytuacjach tam opisanych.
Zaleta trzecia - czytanie książek wzmacnia relację rodzica z dzieckiem. Rodzicom często pomaga zrozumieć psychologiczny i emocjonalny rozwój ich dzieci nadać mu właściwy kierunek. Widzimy często jak dziecko rośnie nabiera wagi - a czy zauważamy, że równocześnie z tym procesem kształtuje się jego osobowość ? Zaleta czwarta - w życiu dziecka tworzy się obraz rodzica przewodnika i opiekuna - który prowadzi go przez zakamarki życia - bezpiecznie i spokojnie. Jeżeli czytamy dziecku różne pozycje (bajki, wiersze, opowiadania) z łatwością odnajdujemy postacie które pomogą w przeżywaniu i przezwyciężaniu trudności, interpretacji trudnych, życiowych sytuacji, rozwiązywanie ich.
Odrzucając książkę - świadomie rezygnujemy z jedynej (oprócz rozmowy) możliwości porozumiewania się z dzieckiem i wejścia w jego świat. W sytuacji kiedy dziecko zostawione jest samemu sobie w trudnych czy kłopotliwych dla niego sytuacjach szuka pomocy gdzie indziej. Często znajduje dla siebie azyl przed ekranem telewizora sprowadzając kontakt ze światem do jego najgorszej cząstki.
Nie wyczerpałam z pewnością wszystkich argumentów przemawiających za utrzymaniem w naszych rodzinach tradycji czytania dzieciom książek i bajek. Te które przytoczyłam są moim zdaniem jednymi z najważniejszych.
Czytajmy więc dzieciom bajki. Dodam tutaj, że wcale nie musimy kupować książek i bajek. W Andrychowie działa dobrze zaopatrzona biblioteka miejska w której z pewnością możemy wypożyczyć coś dla naszych dzieci, otrzymać fachową poradę. Zabierzmy dziecko ze sobą - niech również wybierze coś samodzielnie. Ciekawość świata - rozbudźmy w naszych dzieciach wyobraźnię. Nie zostawiajmy ich na pastwę TV. Przecież to nasze dzieci.
Justyna Piekiełko
Dogoterapia
Dogoterapia jest to terapia kontaktowa z udziałem psa polegająca na wieloprofilowym usprawnianiu dzieci i dorosłych. Dogoterapia jest rodzajem pracy uzupełniającym szeroko rozumianą rehabilitację i nie może pozostać jedyną forma terapii a stanowi uzupełnienie całości oddziaływań terapeutycznych.
Spotkania z psami mogą przyjmować różne formy. Mogą to być spotkania jednorazowe lub ciągłe, mające na celu dostarczenie pozytywnych emocji lub na przykład kształtujące funkcje poznawcze. Dogoterapia dotyczy osób z zaburzeniami i niepełnosprawnościami psychicznymi i fizycznymi w tym:
- mózgowe porażenie dziecięce
- nerwice
- autyzm
- ADHD
- Zespół Downa
- niedowład kończyn różnego pochodzenia
- wady postawy
- zaburzenia nastroju
- zaburzenia lękowe
- różnorodne zaburzenia emocjonalne
- rehabilitacja dzieci
- trudności w szkole (problemy z rówieśnikami, rodzicami)
- zaburzenia mowy i wzroku.
Zajęcia takie odbywa się mogą wszędzie w zależności od ustaleń, pogody i potrzeb, np.:
- Sala lub klasa szkolna,
- u Państwa w domu
- w szpitalu za zgodą dyrekcji
- w ośrodku rehabilitacji - w parku
- na podwórku
Zajęcia dogoterapii z udziałem psów pomagają:
- przełamać lęk przed psami pogłębiać kontakt z nim poprzez podchodzenia do psa, głaskanie go i przytulanie się
- kształtować orientację w schemacie własnego ciała
- poznawać budowę ciała zwierzęcia
- stymulować zmysły: słuchu, wzroku, dotyku
- ćwiczyć koncentrację uwagi
- wyzwalać spontaniczną aktywność dziecka wobec psa
- doskonalić sprawność ruchową poprzez ćwiczenia wykonywane przez dziecko we współdziałaniu z psem
- kształtować i rozwijać umiejętność okazywania emocji i uczuć związanych z kontaktem ze zwierzętami
- doskonalić umiejętność naśladowania ruchu całego ciała i poszczególnych gestów poprzez obserwowanie czynności wykonywanych przez zwierzę i naśladowanie ich (z pomocą terapeuty, nauczyciela, samodzielnie) np. chodzenie, siadanie, leżenie
- uczyć wykonywania czynności pielęgnacyjnych wobec psa np. karmienia, czesania, wycieranie pyska
- uczyć zasad bezpiecznego postępowania z psami
- kształtować nawyki higieniczne związane z kontaktem z psami np. mycie rąk po zakończeniu zajęć
- uczyć samodzielności poprzez stwarzanie dziecku możliwości samodzielnego wywiązywania się z działań podejmowanych wobec psa np. karmienie, prowadzenie na smyczy
Zaobserwować można:
- duże ożywienie chorych w kontakcie ze zwierzętami
- wyzwalanie reakcji pozawrebalnych np. ożywionej gestykulacji
- wyzwalanie reakcji głosowych np. naśladowanie szczekania psa
- wyzwalanie spontanicznej aktywności werbalnej poprzez wywoływanie okrzyków radości i wyrazów dźwiękonaśladowczych np. "ej!", "och!", "tu!", "bach!", "hop!", "hau!"
- pojawianie się pierwszych adekwatnych reakcji słownych np. wymówienie imienia psa
- powtarzanie wyrazu "pies", imion psów, imion terapeutek (z podziałem na sylaby i całościowo)
- próby samodzielnego użycia ćwiczonych wyrazów w adekwatnych sytuacjach
- wzbogacenie zasobu słownictwa biernego tzn. rozumienie słów związanych z dzieckiem, psem (nazwy części ciała, nazwy czynności, nazwy cech, nazwy akcesoriów związanych z psem)
- wzrost umiejętności wyrażania swoich uczuć w sposób werbalny i niewerbalny (gestami, mową ciała) w zależności od możliwości dziecka
Zajęcia z udziałem psów pozwalają także:
- doskonalić sprawność aparatu artykulacyjnego: języka, warg, żuchwy
- doskonalić sprawność aparatu oddechowego, który maja ścisły związek z usprawnianiem porozumiewania się dziecka z otoczeniem za pomocą mowy.
Co właściwie robią psy terapeutyczne?
Jest wiele pożytków płynących z wykorzystania psów-terapeutów; niektóre z nich są wymierne, a oto i one:
- powodują ogólne dobre samopoczucie (dzieci, starsi, ogólnie pacjenci szpitali)
- dostarczając bezinteresownego uczucia sympatii tym, którzy go potrzebują (więźniowie, pensjonariusze domów poprawczych, domów opieki nad ofiarami przemocy domowej zwłaszcza)
- poprawiają zdolność skupienia uwagi (pacjenci z Alzheimerem oraz cierpiący na kliniczną depresję)
- oddziaływują na mających trudności z porozumiewaniem się (zakłócenia mowy; niektórzy pacjenci psychiatryczni, osoby z zakłóceniami skojarzeniowymi)
- stymulują funkcje pamięciowe (zwłaszcza u pacjentów z Alzheimerem)
- stymulują i wspomagają funkcje mowy (n.p. u pacjentów po wylewach).
- motywują proste upośledzone czynności ruchowe (n.p. głaskanie, szczotkowanie itp.)
- dostarczają okazji do specyficznych ćwiczeń fizykoterapeutycznych (rzucanie piłki, dawanie przysmaków itp.).
- kształcą wytrwałość (wiele psów terapeutycznych przeżywało straszne doświadczenia, pacjenci zaś wydawali się pocieszeni, że pies nie tylko wyszedł z tych prób zwycięsko, ale także okazał się przydatny dla innych).
Podczas zajęć wykonuje się wiele ćwiczeń i zabaw które mają służyć wszechstronnemu rozwojowi podopiecznego. Cele dogoterapii mogą obejmować:
- rozwijanie motoryki dużej i małej,
- kształtowanie podstawowych pojęć matematycznych,
- rozwój słownictwa,
- oddziaływanie na zmysły podopiecznych (wzroku, dotyku, słuchu i węchu),
- rozwijanie werbalnego porozumiewania się,
- rozwijanie spostrzegawczości, pamięci,
- obniżenie lęku,
- motywowanie do podejmowania nowych zadań,
- kształtowanie pozytywnych emocji wychowanka,
- łagodzenie stresu, samotności,
- stwarzanie warunków do relaksacji i wyciszenia.
Do dogoterapii nadają się psy różnych ras, z wyłączeniem ras stróżujących i bojowych. Najczęściej spotykane to: labrador retriever, golden retriever, nowofunland, berneński pies pasterski oraz cavalier.
Pies terapeuta to pies posłuszny, przewidywalny i społeczny.
Terapia z udziałem zwierząt obejmuje następujące formy:
AAA- Animal Assisted Activites- są to zajęcia których celem jest dostarczenie pozytywnych emocji i satysfakcji z przebywania z psem. Opierają się na spontanicznej zabawie. Nie wymagają prowadzenia dokumentacji czy pisania scenariusza. Zajęcia AAA prowadzone są w różnych środowiskach, przez specjalistów bądź wolontariuszy, z udziałem zwierząt spełniających określone kryteria.
AAE - Animal Assisted Education- sa to zajęcia mające na celu usprawnienie sfery intelektualnej i poznawczej dziecka. Najczęściej odbywają sie w szkołach i przedszkolach. Pies spełnia rolę motywatora, stwarza również bardziej przyjazne warunki do przyswojenia wiedzy. Dzieci chętniej zapamiętują treści jeśli ich bohaterem jest ich przyjaciel- pies. Zajęcia tego typu prowadzone są w grupach lub indywidualnie. Mają również określony scenariusz.
AAT- Animal Assisted Therapy- to zajęcia mające ściśle określony cel rehabilitacyjny. Do tego typu zajęć układana jest metodyka w porozumieniu z rehabilitantem lub lekarzem prowadzącym. Charakteryzuje się indywidualnym podejściem do każdego uczestnika, jego możliwości i potrzeb. AAT jest w pełni dokumentowana. Pozwala to bowiem na sprawdzenie skuteczności i doboru metod. Najkorzystniejszą formą AAT są zajęcia indywidualne lub w bardzo małych grupach.
Terapia w wodzie metodą Hallwick
Nauka pływania wg Koncepcji Halliwick opracowana została przez James'a McMillan'a, który w 1949r. rozpoczął pracę w Szkole dla Dziewcząt Halliwick (The Halliwick School for Girls), w Southgate w Londynie.
Koncepcja Halliwick stosowana jest z ogromnym powodzeniem na całym świecie, przeznaczona jest nie tylko dla osób niepełnosprawnych. W koncepcji tej wykorzystuje się zabawy, gry oraz różnego rodzaju aktywności celem oswojenia i przystosowania psychicznego do wody. Wynikiem tego jest niezależne poruszanie się w wodzie i pływanie.
Jest ona szczególnie ceniona przez terapeutów jako jedna z form wielokompleksowej rehabilitacji dzieci i dorosłych z uszkodzeniami układu nerwowego, z zaburzeniami słuchu i wzroku, jak również z zaburzeniami emocjonalnymi.
Koncepcja ta bazuje na poznaniu naukowych podstaw hydrostatyki, hydrodynamiki i biomechaniki ciała. Okazała się ona metodą bezpieczną i odpowiednią dla ludzi w każdym wieku, zarówno dla osób niepełnosprawnych jak i sprawnych.
Sesje w wodzie odbywają się w grupach tworzonych przez 5 par. Każdą parę stanowi instruktor z pływakiem, którzy pracują razem, aż do momentu osiągnięcia pełnej niezależności przez pływaka.
Pomoc instruktora i środowisko wodne umożliwia pływakom torowanie prawidłowych wzorców ruchu niemożliwych do wykonania na lądzie. Po początkowym przystosowaniu psychicznym do wody poznają oni zasady kontroli równowagi, a następnie dochodzą do poziomu umożliwiającego zerwanie bezpośredniego kontaktu z instruktorem. Wtedy, często pierwszy raz w życiu, doświadczają niezależności i samodzielności ruchu.
Praktyczne poznanie siły wyporu wody, turbulencji i mechanizmów poruszania się w niej, daje umiejętności, których końcowym efektem jest poczucie bezpieczeństwa oparte na znajomości środowiska wodnego i zdolności kontrolowania w nim swoich ruchów.
Pracując metodą Halliwick uzyskujemy następujące efekty terapeutyczne:
- wzmocnienie wybranych grup mięśniowych
- poprawę ruchomości stawów
- poprawę i doskonalenie reakcji równoważnych
- obniżenie lub wzmocnienie napięcia mięśniowego
- obniżenie dolegliwości bólowych
- poprawę ogólnego stanu psychomotorycznego
- zwiększenie relaksacji
- korekcję postaw
„Poranny krąg”
Stymulacja polisensoryczna według pór roku.
Zajęcia „Poranny krąg” jako metoda stymulacji polisensorycznej, obejmują swym zasięgiem dotyk, wzrok, słuch, węch i smak. Istotą tych zajęć jest „spotkanie” z drugą osobą oraz budowanie zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Tym podstawowym celom służy utworzenie kręgu, ciepły nastrój panujący w pomieszczeniu, zapalona świeca, znajomy zapach. Po prostu spotkanie z drugą osobą, gdzie każdy element zajęć jest dla dziecka przewidywalny, znany a więc bezpieczny.
Podstawą tworzenia programu „Porannego kręgu” jest świat przyrody. Świat, którego jesteśmy częścią, w którym jesteśmy zakorzenieni, od niego uzależnieni i poddani jego rytmowi. Ten świat jest źródłem symboli podstawowych: żywiołów, barw, zapachów, smaków, wrażeń dotykowych i termicznych. Na co dzień, przebywając na dworze, choćby przez chwilę doświadczamy potęgi świata przyrody: ciepła lub zimna, zatykającego dech wiatru lub miłego głaszczącego twarz wietrzyku. Patrzymy na świat pełen zapachów, kolorów: świeżą zieleń wiosny, spalone upalnym słońcem lato, pastelowe – ciepłe barwy opadających liści bądź oślepiającą biel śniegu.
Organizując „Poranny krąg”, terapeuta nie zamierza czymkolwiek zastąpić bodźców płynących wprost ze świata natury, lecz są one dla niego źródłem inspiracji do pracy z dzieckiem.
Każda pora roku ma przyporządkowany inny kolor:
- Do wiosny należy kolor zielony, który kojarzy się z siłą tworzenia, wzrostu, z procesem dorastania i odnowy. Zieleń łagodzi emocje, przynosi zadowolenie, uspokaja i odpręża.
- Do lata należy kolor czerwony, który bardzo pobudza i wpływa na ożywienie osób powolnych.
- Do jesieni należy kolor żółty, który kojarzy się z radością życia, rozpoczynającym się dniem. Jest kolorem spadających liści i dojrzałych owoców. Barwa żółta działa łagodząco na nasze emocje.
- Do zimy należy kolor biały, który jest neutralny, uspokaja i rozjaśnia. Do zimy należy też błękit, kojarzący się z głębią i dalą nieba lub wody. Jest to kolor ciszy i spokoju, przypomina zimowy chłód.
Oddziaływanie przez barwę w czasie „Porannego kręgu” odbywa się poprzez zmianę wystroju całego wnętrza, w którym odbywają się zajęcia. Kolor każdej pory roku decyduje o wystroju ścian i sufitu odpowiednia dobranymi kolorystycznie tkaninami. W trakcie zajęć dzieci zasłaniane są dużymi kawałkami materiału o odpowiedniej barwie, a w świetle ultrafioletowym przesuwa się przed nimi błyszczące i fosforyzujące wstążki, tak aby te muskały je po twarzy i by dzieci mogły je łapać, przesuwać między palcami itp.. Można posłużyć się także fosforyzującymi w tym świetle zabawkami. Ważnym momentem „Porannego kręgu” jest ciemność, która silnie działa na nasze emocje. Im jest głębsza, tym głębiej do nas dociera. Może budzić niepokój a nawet lęk, ale bardzo ważne jest oswojenie się z ciemnością i opanowanie emocji. Dzięki ciemności wyraźniej dostrzegamy każdy element, który nią nie jest. Dlatego w ciemności tak dużego znaczenia nabiera zapalona świeca pojawiająca się w zasięgu wzroku. Ciepłe, migoczące światło niesie za sobą spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Bardzo istotnymi elementami tych zajęć są bodźce dotykowe.
Szczególną uwagę powinniśmy poświęcić naszym rękom. To, w jaki sposób nimi poruszamy i dotykamy dziecko, ma wielkie znaczenie. Bo nasz dotyk powinien być przekonujący i precyzyjny a nie mechaniczny i bezmyślny. Podając dłonie, powinniśmy przekazywać pozytywny stosunek do dziecka i poczucie bezpieczeństwa.
Receptory dotyku znajdują się na powierzchni całej skóry dziecka. Jej powierzchnia rejestruje ucisk, wibracje, temperaturę, ból i inne wrażenia. Podstawową propozycja stymulacji dotykowej jest masaż dłoni na powitanie. Towarzyszy temu piosenka, a olejek używany do masażu ma charakterystyczny dla danej pory roku zapach. Właśnie podczas masażu dłoni możemy spotkać się z dziećmi w sposób najbardziej osobisty, przekazując im ciepło dłoni i budując poczucie bezpieczeństwa. Ta powtarzająca się czynność staje się rytuałem i rodzi zaufanie. Bodźce zapachowe występują nie tylko podczas masażu dłoni.
Do każdej pory roku przyporządkowujemy inny zapach, którym napełniamy pomieszczenie przez wlanie kilku kropel olejku zapachowego do lampki zapachowej. Lampka ta zapalana jest za każdym razem na rozpoczęcie zajęć i zgaszona przez jednego z uczestników na ich zakończenie.
Do wiosny należy zapach cytrynowy, który działa antyseptycznie, pobudza apetyt i ożywia.
Do lata należy zapach różany, działa on kojąco, uśmierza złość, pomaga rozładować stres.
Do jesieni należy zapach lawendowy, który łagodzi napięcia, uspokaja i wzmacnia.
Do zimy należy zapach mięty, działający uspokajająco, wzmacniająco i rozluźniająco.
Kolejną grupą bodźców są wrażenia smakowe. I te zmieniają się cyklicznie z porami roku. Celem dostarczania tych bodźców jest zwiększenie wrażliwości warg i języka, by pomóc w przeżywaniu przyjemności smakowania, delektowania się potrawami-przy czym ważny jest nie tylko smak, ale i zapach pokarmu.
Wiosną podajemy dzieciom cytrynę posypaną cukrem, by dzieci poznały smak słodko-kwaśny.
Latem podajemy słodką konfiturę z wiśni.
Jesienią podajemy miód i krem orzechowy.
Zimą podajemy miętowy smak (pastylki w czekoladzie, herbatę).
Każdej porze roku przypisany jest instrument będący źródłem bodźców dźwiękowo-wibracyjnych:
- Wiosną gramy na bębnie.
- Latem używamy gongu (typu kościelnego) i grzechotka z piasku.
- Jesienią gramy wiatrem na dzwonach rurowych.
- Zimą posługujemy się dzwonami i trójkątem.
Instrumenty wywołują silne wibracje, które mogą być odczuwane przez dzieci. Najpierw gra się na instrumentach blisko ciała uczniów, tak by mogli czuć wibracje, a potem źródło dźwięku oddala się w celu wytworzenia odruchu orientacyjnego i uczenia dziecka rozpoznawania kierunku z którego dochodzi dźwięk.
W każdej porze roku możemy uczyć dziecko innej samogłoski, której wypowiedzenie będzie stanowić reakcję dziecka na wywołanie jego imienia. Gdy uczeń odpowie, mówimy do niego kilka serdecznych, podtrzymujących dialog słów.
- Wiosną dzieci uczą się głoski „o”, nią też odpowiadają.
- Latem uczymy głoski „i”.
- Jesienią jest to głoska „e”.
- Zimą uczymy głoski „a”.
Każdą porę roku charakteryzuje inny żywioł, który jest cennym elementem zajęć gdyż poszczególny żywioł sam w sobie ma charakter polisensoryczny.
- Ziemia to żywioł wiosny, stanowi bodziec wzrokowy i zapachowy.
- Ogień to żywioł lata, jest to bodziec wzrokowy, ale też dotykowy dający ciepło.
- Wiatr to żywioł jesieni, czujemy go na skórze, jego działanie możemy też zobaczyć i usłyszeć.
- Woda to żywioł zimy, możemy usłyszeć jej plusk, poczuć jej krople i doświadczyć zimna lodu, możemy ją oglądać.
Zajęcia prowadzone tą metodą dają uczestnikom wiele radości i zadowolenia z bycia zauważonym, zaakceptowanym i aktywnym w poznawaniu otaczającego nas świata.
Opracowała:
pedagog specjalny mgr Edyta Szwedo
Bibliografia:
- „Rozwój daje radość” pod red. J. Kielina, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000r.
- Piszczek M.: Terapia zabawą – Terapia przez sztukę, Warszawa 1997.
Ruch rozwijający
Metoda Weroniki SHERBORNE
Weronika SHERBORNE (1922–1990) – przez całe życie pracowała z dziećmi. Kształciła nauczycieli zarówno w swoim kraju (Wlk. Brytania) jak i za granicą. Była z wykształcenia nauczycielką wychowania fizycznego i fizjoterapeutką. Ogromny wpływ na działalność W.S. miała twórczość Rudolfa Labana. W.S. pobierała nauki tańca i ruchu w studio założonym przez Labana.
R. Laban – choreograf propagator tzw. tańca wyzwolonego wylansowanego przez Isadorę Duncan. Był inicjatorem gimnastyki twórczej; za najważniejsze potrzeby człowieka uważał potrzebę ekspresji, potrzebę ruchu, potrzebę tworzenia. Wg Rudolfa Labana wszystkie te potrzeby można zaspokoić w tańcu, dlatego każdy człowiek chce tańczyć. Od wieków próbowano to zapisywać w różny sposób, także w liniaturze. Rudol Laban, studiując ruch ludzki stwierdził, że należy go opisywać w trzech wymiarach: na osiach: Przód-tył, prawo-lewo, góra-dół i w trzech płaszczyznach; połączenie tych elementów tworzy sześcian – jest to uproszczony model ruchów człowieka. Większość możliwości ruchowych zawiera się w bardziej złożonej bryle – dwudziestościanie, najbardziej zbliżonej do kuli obudowanej wokół ludzkiego ciała. Bryła ta obejmuje cały repertuar ruchów. Rezultaty badań Labana zostały wykorzystane w metodzie Weroniki SHERBORNE. W.S. w latach 8-tych wykorzystała w pracy z dziećmi upośledzonymi doświadczenia zdobyte przez lata pracy i ćwiczeń w studio R. Labana. Dzięki ciągłemu doskonaleniu ćwiczeń i poszerzaniu doświadczeń W.S. stała się kontynuatorką metody Labana, a także twórczynią własnej metody.
Genialność metody W.S. polega na jej prostocie i naturalności. Ruch rozwijający wywodzi się z naturalnych zabaw ruchowych dzieci z rodzicami zwanych popularnie baraszkowaniem. System ćwiczeń W.S. ma zastosowanie we wspomaganiu i stymulowaniu rozwoju dziecka oraz w terapii zaburzeń rozwoju emocjonalnego, umysłowego, ruchowego i fizycznego. W założeniu metody leży kształcenie świadomości własnego ciała i usprawnianie ruchowe, świadomości przestrzeni i działanie w niej, dzielenia przestrzeni z innymi ludźmi i nawiązywanie z nimi bliskiego kontaktu. Dziecko poznaje więc własne ciało i przestrzeń, która je otacza, spotyka w niej innego człowieka, uczy się współpracować w niej najpierw z jednym partnerem w parach, potem w trójkątach, a wreszcie z całą grupą. Podczas kontaktu z drugim człowiekiem uczy się opiekować drugą osobą. Są to tzw. ćwiczenia z partnerem, z grupą, poznaje swą siłę w ćwiczeniach przeciwko partnerowi i grupie po to aby nauczyć się współpracować z nimi; ćwiczenia z partnerem i grupą. Ostatnia kategoria ruchu jest to ruch kreatywny. Terapeuta proponuje gotowy scenariusz zajęć, ale zmienia go podążając za propozycjami dzieci. W ten sposób dziecko poznaje siebie i świat, zdobywa zaufanie do siebie i innych, a czując się bezpiecznie może stać się twórcze.
Ćwiczenia rozwijające świadomość własnego ciała, świadome przestrzeni, która nas otacza oraz świadomość innych osób istniejących w przestrzeni przeprowadzane są kolejno:
- z partnerem
- ćwiczenia z grupą – budują one zaufanie do siebie samego i do siebie nawzajem.
Inny podział w ćwiczeniach mówi o:
- ćwiczeniach z...;
- ćwiczeniach przeciwko... .
Zajęcia kończy zestaw ćwiczeń zwanych „razem”, w czasie których dochodzi do współdziałania pomiędzy uczestnikami grupy:
- rozwijanie świadomości ciała i przestrzeni:
- poznawanie imion (głośne przedstawianie się kolejno uczestników siedzących „po turecku” na obwodzie koła;
- poznawanie przestrzeni przemieszczając się na pośladkach po całej sali w różnych kierunkach;
- przemieszczanie po całej sali w taki sam sposób jak w poprzednim ćwiczeniu w dwójkach (uczestnicy siadają jeden za drugim – jak na sankach);
- ćwiczenie relaksujące – leżenie na plecach – jest to bardzo trudne ćwiczenie, gdyż dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi i opóźnione w rozwoju mają ogromne trudności z wyciszeniem i relaksem;
- obroty wokół własnej osi (siedzą na podłodze), najpierw w jedną, a potem w drugą stronę.
Według W.S. i jej współpracowników, w pracy z dziećmi upośledzonymi umysłowo oraz z zaburzeniami emocjonalnymi kontakt wzrokowy jest często czynnikiem blokującym działanie dzieci. Dlatego najpierw należy budować kontakt przez mowę ciała, a dopiero później nawiązywać kontakt wzrokowy:
- ćwiczenia w parach: uczestnicy siedzą tyłem do siebie, oparci plecami, zaczynają tzw. „poznawanie placów” przez wzajemne pocieranie plecami, przepychanie, siłowanie, pewnym czasie następuje zmiana partnera;
- relaks - siedzą oparci plecami, głowy odchylają do tyłu i opierają na ramieniu partnera;
- ćwiczenia w parach – jeden uczestnik przyjmuje pozycję klęku podpartego, drugi oklepuje mu plecy, klęczący powtarza w tym czasie swoje imię; po pewnym czasie następuje zamiana ról w parach.
Wszystkie te ćwiczenia wykonuje się najlepiej siedząc, leżąc, bądź klęcząc bezpośrednio na podłodze ze względu na potrzeby edukacyjne. Dzieci opóźnione w rozwoju mają złą koordynację ruchową, nie jest to związane z niemożnością fizyczną, lecz z ogólnymi zaburzeniami koordynacji. Dzieci te często chodzą na sztywnych nogach, jest to efekt zbyt małej świadomości posiadania kolan.
W leczeniu zaburzeń koordynacji W.S. zastosowała:
- ćwiczenia indywidualne:
- ćwiczenia kolan – unoszenie kolan wysoko, raz prawe, raz lewe, jednocześnie dotykając kolana dłonią,
- stukanie kolanem o kolano (nogi lekko ugięte, ustawione w kształcie litery „X”),
- klepanie w kolana (oklepywanie dłońmi jednocześnie oburącz),
- chód po obwodzie koła z wysokim podnoszeniem kolan,
- chód „kaczy” – kolana złączone, czubki stóp zwrócone do siebie;
- ćwiczenia w parach:
- chód po obwodzie koła w parach – jeden idzie unosząc wysoko kolana, drugi idzie „kaczym chodem”, po chwili zamiana ról,
- leżenie na plecach.
- „ćwiczenia z...”:
- dwójka uczestników siada naprzeciwko siebie, trzeci siada w środku między nimi, para delikatnie popycha dziecko siedzące w środku, w swoje objęcia kołysząc je delikatnie w ramionach, po chwili zmiana ról – ćwiczenie to pozwala na przeżywanie różnych emocji;
- ćwiczenia w parach: jeden leży na plecach, drugi siada przy nim i kołysze go na boku) po chwili zmiana ról);
- „wycieczka” (jeden leży na plecach, drugi siada przy nim i kołysze go na boku, później zmiana ról);
- relaks – swobodne leżenie na plecach;
- dwójka siedzi naprzeciwko siebie i turlają „rolują” jak dywan trzeciego uczestnika, później zmiana ról;
- relaks – leżenie na plecach.
- ćwiczenia „przeciwko”:
- „walka kogutów” – dzieci w przysiadzie odpychają się dłońmi;
- przepychanie (jeden popycha, drugi nie daje się przewrócić);
- popychanie (siedzą na podłodze, oparci plecami, jeden próbuje przepchnąć drugiego);
- stoją obok siebie, dosuwają i stykają sąsiadująco stopy, przepychają się biodrami;
- rozluźnienie, relaks;
- wszyscy uczestnicy leżą na plecach, nogi i ręce szeroko rozpostarte, jeden biega po całej sali między leżącymi, skacze nad nimi i straszy ich;
- „odklejanie” – jeden leży na podłodze nogi i ręce szeroko – leży jakby „przyklejony” do podłogi, drugi próbuje go wytrącić z tej pozycji – „odkleić” go;
Wszystkie te ćwiczenia pozwalają na wyładowanie energii w sposób pozytywny.
- ćwiczenia "razem”:
- siadają naprzeciw siebie, cały czas utrzymują kontakt wzrokowy, robią „wagę” nie tracąc kontaktu wzrokowego;
- „wahadło” – para stoi naprzeciw siebie, trzeci między nimi bezwładnie przechyla się opadają im w ramiona; ćwiczenie to wymaga ogromnego zaufania uczestników;
- ćwiczenie w parach – jeden w klęku podpartym drugi leży pod nim jak w domku. Zabawa w szukanie domku (podobnie jak „wiewiórki do dziupli”);
- kołysanie na plecach (jeden w klęku podpartym, drugi kładzie się tyłem na jego plecach);
- dobieranie czwórkami – trzy osoby idą na czworakach, czwarta leży w poprzek na ich plecach – wędruje po sali;
- relaks leżą na plecach, odpoczywają;
- ćwiczenia w trójkach:
- podskakiwanie w trójkach (osoby z boku podtrzymują rękę i łokieć skaczącego);
- „wahadło” w pozycji siedzącej bokiem;
- wolno podnosimy osobę w pozycji siedzącej aż do stojącej i prowadzimy na „spacer”;
- tunel – uczestnicy ustawiają się jeden przy drugim na czworakach tworząc tunel, pozostali przemieszczają się czołgając się w tym tunelu;
- następne ćwiczenie polega na przemieszczaniu się na wierzchu tunelu, czołgając się po plecach uczestników tworzących tunel;
- masaż – siadają w dwójkach (jak na sankach) masują ramiona, plecy towarzysza, później zmiana;
- relaks – siad podparty tyłem;
- na koniec „niedźwiadek” – siedząc w parach przodem do siebie oklepują sobie plecy nawzajem.